czwartek, 20 lutego 2014

Chapter 13

    Nigdy wcześniej nie miałam większego bólu głowy niż teraz.
    Jęknęłam jak usiadłam, nie otwierając oczu, pocierając swoją twarz. Z jakiegoś powodu miałam w swojej głowie piosenkę Justin'a Timberlake'a Mirrors.
    Jezu. Czy ja piłam zeszłego wieczoru? Nie pamiętam kompletnie niczego, co się wydarzyło po zjedzeniu przeze mnie waty cukrowej. Należałam do ludzi, którzy niezbyt dobrze tolerowali cukier.
    Westchnęłam, po czym się rozejrzałam po pokoju. Łóżko Caitlyn było idealnie pościelone, co wskazywało na to, iż nie było jej na noc, dziwne. Wzruszyłam ramionami, znając ją, została z Devon'em.
    Pozostała część pokoju była w lekkim nieładzie, wyglądając dokładnie tak jak było, kiedy wychodziłyśmy zeszłego wieczoru. Jakieś części ubrań leżały na podłodze, oczywiście wszystkie moje, co było powodem tego, iż Caitlyn grzebała w mojej szafie. Przejęłam się trochę, to mnie naprawdę raziło w oczy.
    Uświadomiłam sobie, że właściwie w całym pokoju był bałagan, a zwłaszcza podłoga; ciuchy, gazety, kilka szpilek Caitlyn, parę moich butów-
    Hej, czy to są moje stare Conversy? Nie miałam ich na sobie z wieki! Nie pamiętam, abym zakładała je poprzedniego wieczoru... albo odkąd zaczęłam drugi rok studiów?
    Zmarszczyłam brwi, wlepiając w nie wzrok. Rozmiar 43. Ani ja ani Caitlyn nie nosiłyśmy aż tak dużego rozmiaru. To nie były moje Conversy.
    Rozejrzałam się, odrobinę spanikowana. Zamknęłam wczoraj drzwi na klucz, czy nie? A co, jeśli ktoś tutaj wszedł i-
    - AHHH!- krzyknęłam, kiedy zauważyłam inną parę nóg w moim łóżku i dosłownie wyskoczyłam z niego, gdy spostrzegłam, do kogo należały.
    - Lorena?! Co się stało? - był równie przestraszony, co ja.
    O Boże.
    O mój Boże.
    O cholera.
    Louis pieprzony Tomlinson leżał w moim łóżku.
    Nie wiedziałam, co mam myśleć; dlaczego tutaj był? Dlaczego był w moim łóżku? Dlaczego razem byliśmy w moim łóżku? Czy on ze mną spał? A co, jeśli my nie spaliśmy, a co jeśli-
    Te myśli przyprawiały mnie o wymioty. Przysięgam na Boga, jeśli coś się wydarzyło... Nigdy sobie tego nie wybaczę.
    - Lorena, skarbie, wszystko dobrze? - Skarbie? Nazwał mnie swoim skarbem? Aż tak daleko to wszystko zaszło? Wystarczająco daleko, aby nazwał mnie świadomie swoim skarbem? - Lorenaaaa.
    Pomachał mi przed twarzą dłonią. Potrząsnęłam głową delikatnie i spojrzałam na niego. Ujrzałam jak powoli zaczął się uśmiechać.
    - Wszystko okej? Przestraszyłaś mnie - powiedział, chichocząc. Nie mogłam zrobić nic innego poza gapieniem się w niego. Byłam przerażona. Przerażona przez to, że mogłam mu się nieświadomie oddać, a teraz za pewne myślał, że jestem dziwką.
    - U-Uh. - Wow, świetnie. Jąkałam się. Super. - Tsa, tylko, ja... śnił mi się koszmar. - Louis spojrzał na mnie podejrzliwie, nim zamrugał. Proszę, błagam cię, uwierz w to.
    - Dobra - odparł, wzdychając - Teraz wszystko już w porządku?
    Skinęłam głową i natychmiast wstałam.
    - Tak, po prostu.. Muszę do łazienki. - praktycznie pobiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
    Zsunęłam się po drzwiach i schowałam swoją głowę w dłoniach. Musiałam pomyśleć.
    Nie mogłam w to uwierzyć. Nie kłamałam, mówiąc, iż miałam koszmar; ta cała sytuacja była koszmarem, a miałam ku temu mnóstwo powodów.
   Czy naprawdę pozwoliłam mu na coś więcej? Tak zbliżyć się do mnie? Jak to się stało? Nigdy nie pozwalałam facetom się do mnie zbliżać, z wyjątkiem tego, jak bylibyśmy razem. Ale Louis i ja nie byliśmy razem. Nigdy nie będziemy. Dlaczego ja to sobie robię?
    W tamtym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo jestem słaba. Pozwoliłam mu na wszystko, czego chciał. Jakbym nie wiedziała, jaki ma stosunek do dziewczyn; jakbym nie znała jego reputacji. Nie znałam każdego jego "związku". Może tak długo jak go znałam, może właśnie tak traktował dziewczyny; prowadził wystarczająco długo tę grę, aby dziewczyna mogła uwierzyć, iż coś dla niego znaczy, a później całkowicie o niej zapominał. A teraz dostał to, czego chciał; chciało mi się płakać. Właściwie to nienawidziłam się za to. Przez to, że byłam słaba, biedna i mogłabym jeszcze wymienić z 600 innych podobnych rzeczy. Poczułam jakby ktoś mnie walnął łopatą w głowę i przywrócił mnie do rzeczywistości. Brutalnej rzeczywistości.
    Westchnęłam roztrzęsiona, pocierając swoje oczy, zmywając łzy, które zaczęły się w nich formować. Stanęłam prosto i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Włosy miałam chaotyczne. Jedyna rzecz, jaka sprawiała, iż lepiej się czułam było to, że miałam na sobie wszystkie ciuchy, które wczoraj założyłam. Może nie zaszliśmy aż tak daleko. Może tylko spaliśmy w jednym łóżku.
    W sumie to nadal nie było to w żadnym stopniu lepsze. Cóż, właściwie było trochę lepiej, ale niezbyt dobrze. W ogóle nie było dobrze.
    - Lorena? - nagłe pukanie Louis'a do drzwi mnie trochę zaskoczyło. Oh, nie, nadal tam był. Co sobie ludzie pomyślą, kiedy zobaczą, że wychodzi ode mnie? - Lorena, wszystko okej? Skarbie? - Ugh, przestań używać tego słowa, bo uczulenia na nie dostanę.
    Wzięłam głęboki wdech, prostując się, po czym poprawiłam swoje ubrania z determinacją wymalowaną na twarzy. Musiałam to przerwać, kiedy jeszcze mogłam. Wiedziałam, że potrafię i musiałam to zrobić.
    Odwróciłam się i powoli otworzyłam drzwi od łazienki. Byłam zdenerwowana. Nigdy nie rzucałam chłopaka po spędzonej z nim nocy. Boże, ale to źle brzmiało.
    Otworzyłam drzwi, a potem ujrzałam zmartwione spojrzenie Louis'a. Wpatrywał się we mnie przez chwilę, obserwując moją twarz, zanim zaczął mówić.
    - Dobrze się czujesz? - jego głos brzmiał zaskakująco poważnie jakby był całkowicie skoncentrowany. Nie, Lorena, nie pozwól, aby jego słodka minka cię uwiodła!
    - Louis, uh.. - nie wiedziałam jak to powiedzieć. Nie wyglądał jakby zrobił coś złego; w sumie to nie zrobił. Wręcz przeciwnie, był wspaniały. I to było to, co mnie przerażało.
    - Co? Co jest? - podszedł, aby dotknąć mojej twarzy, ale szybko zepchnęłam jego dłoń na bok. Musiałam być silna i nie pozwolić mu się omotać.
    Louis gapił się we mnie osłupiały. Cóż. Niewątpliwie, nie zrobił nic złego.
    - Lorena, o co chodzi? - zapytał poważnie. Był zdeterminowany, oczekując na moją odpowiedź. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
    - Louis, musisz... musisz wyjść.
    Ponownie jego twarz odwiedziło zdumienie.
    - C-Co? Co?!
    - Chcę, abyś wyszedł. - odparłam, patrząc na niego, a jego spojrzenie rozrywało moje serce. Boże, dlaczego on tak na mnie działał!?
    - Lorena, ja.. - nie dokończył. Szczerze, nie wiedziałabym, co mam powiedzieć.
    - Musisz wyjść. -  Co innego miałam powiedzieć?! Jezu!
    - Dlaczego? - zapytał się, a jego głos był odrobinę zasmucony.
    - Ponieważ ja.. - ponieważ co? Jesteś zbyt wspaniały? Na miłość boską, dlaczego mi to utrudniasz?!
    Westchnęłam sfrustrowana.
    - Louis, nie chcę, żebyś tutaj został, okej? Idź sobie. - powiedziałam poważnie i zaczęłam go popychać w stronę wyjścia.
    Nadal był w szoku po mojej wypowiedzi. Popchnął mnie za sobą w stronę drzwi, a oszołomienie nie opuszczało jego twarzy. Miałam zamiar zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, jednak jego stopa mi to uniemożliwiła. Cholera, a było tak blisko.
    - Lorena, nie możesz tego zrobić. Powiedz mi, co do kurwy nędzy się dzieje? - krzyknął, a jego źrenice się zwężyły. Westchnęłam głośno. Naprawdę nie chciałam powiedzieć mu prawdy.
    - Musisz wyjść, to się dzieje! - odkrzyknęłam i pchnęłam mocniej drzwi, jednak stopa Louis'a nadal tam była. Serio? W ogóle cię to nie boli?
    - Lorena, nie wyjdę stąd dopóki mi tego nie wytłumaczysz! - na jego krzyk, ponownie westchnęłam, bardziej sfrustrowana. Dlaczego to było tak dla niego ważne? Czy pierwszy raz został wyrzucony z dormitorium jakieś dziewczyny?
    - Nie chcę o tym teraz gadać. - odparłam, próbując myśleć o wszystkim, co mogłoby sprawić, aby opuścił to miejsce.
    -  Na miłość boską, porozmawiamy o czym chcesz, tylko mnie wpuść! - jego krzyk mógł chyba każdy usłyszeć. No, w sumie to każdy się na niego patrzył, kto tylko był na korytarzu, może nawet to nagrywali.. Ta myśl sprawiła, iż zaczęłam się śmiać w swoich myślach, nawet jeśli z zewnątrz chciało mi sie płakać.
    - Nie, Louis. Nie teraz! Idź sobie, proszę- ow! - odparłam, kiedy Louis nagle usunął swoją stopę spomiędzy drzwi, co sprawiło, iż na nie wpadłam. Wow. Co za dupek.
    - To nie jest koniec naszej rozmowy, Loreno Cloe! - krzyknął, a kilka sekund później usłyszałam jego krzyk - Na co się, do kurwy nędzy gapicie? - To potwierdziło moje przypuszczenia, że każdy się patrzył.
    Upewniłam się, iż zamknęłam drzwi na klucz, zanim wróciłam do swojego łóżka.
    Westchnęłam, gdy opadłam na łóżko. Zaczęłam się wpatrywać w sufit. Czy to źle, że go wyrzuciłam z pokoju? Możliwe, że nie. Czy to naprawdę nie był koniec naszej rozmowy? Znając go, prawdopodobnie tak. Teraz musiałam być tylko ostrożna i się do niego nie zbliżać. To było podobne uczucie do tego, którego doświadczyłam, kiedy go spoliczkowałam, po tym jak mnie pocałował. Tylko, że tym razem, ja byłam tą, która będzie błagała o wybaczenie. Czego, znając siebie, nie zrobię.

*

    Louis' POV
    - To nie jest koniec naszej rozmowy, Loreno Cloe! - krzyknąłem pokonany. Tylko jedna myśl zaprzątała mi głowę; co się do jasnej cholery wydarzyło? Jakby.. czy to się w ogóle wydarzyło? Raz błagała mnie, abym z nią został na noc, a następnego ranka wyrzuca mnie ze swojego pokoju? Bez żadnego powodu?
    Nie rozumiem tego. Nie chciałem wierzyć w to, że poprosiła mnie o to, abym został przez ten cholerny cukier w jej organizmie. Nie, to musiało być przez coś innego.
    Powoli się odwróciłem i zauważyłem dosłownie każdy przechodzący student się na mnie gapił. Mieli oczy szeroko otwarte, usta tak samo albo próbowali się nie śmiać za głośno. W każdym razie około 50 par oczu było wlepionych we mnie.
    - Na co się do kurwy nędzy gapicie? - krzyknąłem. Złość we mnie wzrastała, kiedy zacząłem szybko schodzić po schodach, aby wyjść z budynku.
    Kiedy Lorena poprosiła mnie, żebym z nią został na noc, nigdy bym nie pomyślał, że tak to się skończy. Jeśli ktoś by mi powiedział, że wywali mnie ze swojego dormitorium, po tym jak poprosiła mnie, abym jej zaśpiewał to nie uwierzyłbym w to nawet za milion funtów. Nigdy, nawet za miliard lat, bym w to nie uwierzył.
    I nadal nie wierzyłem w to, co się wydarzyło. Nawet wpatrujących się we mnie 50 obcych ludzi. Problem był taki, że nie chciałem w to uwierzyć. Odrzuciłem to, iż nic to dla niej nie znaczyło. Nie wiedziałem nawet, dlaczego aż tak się tym przejmuję.
    Dobra, to było jedno, olbrzymie, cholerne kłamstwo.
    Doskonale wiedziałem, dlaczego się tym przejmowałem.
    Ja... polubiłem ją.
    Cholernie polubiłem Lorenę Cloe.
    

***
TADAM! LOUIS PRZYZNAŁ W KOŃCU, ŻE POLUBIŁ LORI! (warto dodać, iż autorka napisała pod tym rozdziałem, że była cholernie podekscytowana, pisząc perspektywę Lou)
Chociaż muszę przyznać Lorena mnie tu dziś nieźle wkurzyła. Ale cóż, pożyjemy zobaczymy, co dalej.
Harry na gali aka mistrz!
Lou wyglądał tam ilusdfiudsvfy
Niall wyglądał udisgfuigfyewgfwyi
Zdjęcia Liam'a z Sophią po gali >>>>>>>
Zayn to po prostu bóg seksu i tyle xd
HAHA Kocham was xo

14 komentarzy:

  1. Super <3 Czekam z niecierpliwością na następne tłumaczenie, tego cudnego opowiadania. Tak, Harry na gali... po prostu... jemu już nic nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  2. gurithnrtreoiljeerdsf to jest tak niesamowite ff! Naprawdę, czytam z wielką przyjemnością i uśmiechem na ustach! <3
    lmao Hazz ahahahaha jak nie mandarynki to spóźnienie się na odbieranie nagrody. I te jego "What did we win?" ahahahahaha i w ogóle cała piątka tak cholernie seksownie wyglądała wfghyjrefnhjyytrwsfd i Zayn i powrót do przeszłości durijtfgnhj

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBIŚCIE PRZYZNAŁ ZE JĄ LUBI JAKHSDKAHSD <33
    LORI COS NIE W HUMORZE ;C
    CZEKAM NA NASTĘPNY LSDKJ

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny !!!! Ugh Lorena co się z tobą dzieje?! Louis taki ueievrvdsid !!! Kocham go <3 czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  5. BOŻE ŚWIĘTY! CO TO DO KURWY NĘDZY BYŁO!? Oni się zamienili rolami czy co?! LOUIS PRZYZNAŁ, ŻE JĄ LUBI, A ONA KURWA GO Z POKOJU WYRZUCA!? JA PIERDOLE! Co za mieszanka emocji w mojej głowie. Coś niesamowitego.. Boże jak opowiadanie wpływa na człowieka :D To nie jest normalne żeby tak wszystko przeżywać.
    Ja tu kurwa czekam na słodki poranek, a tu kurwa taka akcja! Boże Louis! Dobrze, że krzyknął, że to niw koniec rozmowy.. kurwa z przecież przed tą akcją z cukrem też coś zaczynała do niego czuć, a tu.... ja pierdole!
    Czuje, ze za dużo kurwa użyłam w tym komentarzu, ale brak mi słów, bo... no KURWA!
    DAWAJ NASTĘPNY! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kac po wacie cukrowej, tego chyba jeszcze nie było xD
    Widzę, że nie tylko ja mam ochotę zabić naszą kochaną główną bohaterką -.- Słońce, nie masz wszystkich danych i wyciągasz od razu pochopne wnioski...
    Loui się przyznał, Loui się przyznał! Loui się przyznał, Loui się przyznał!!! c: Aż się zdziwiłam, że dał się wywalić, ktoś tu mięęęknieee :P
    Gala oihvfhdbiudhsbfdnb chłopcy mkonbdsfnhjfnhls - tyle mam do powiedzenia... w realu się zapowietrzam jak o tym myślę :P
    czekam na następny słońce, publikuj szybko, wiem, że masz dużo rozdziałów już przetłumaczonych :P xx
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba wole ją na cukrze(?) niż po cukrze hahaha
    Byłam ciekawa czy maszerował przez hol w butach i ostatecznie za duże conversy zostały u Lori.
    Nie dziwie się, że tak się zachowała skoro nic nie pamięta. Szok to szok w końcu. Ale przedstawienie musi trwać, a scenariusz pozostaje nie zmieniony.
    Zakładam, że ich następne spotkanie będzie równie wybuchowe i już nie mogę się go doczekać!
    Nie torturuj nas długo proszę i dodaj szybciej rozdział :D :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej to zamiana ról jednak? :D
    Normalnie jakimś cudem się śmiałam z tego wszystkiego.
    Serio hahahaha, to było przekomiczne.
    Jakby się zamienili mózgami xDD
    Czekam na kolejny <3
    Co do gali to HAHAHAHAHAHAHAHA najlepsza gala ever! :D
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Wtf?! Czemu ona go wywaliła?! Nie ogarniam tego... Lorena jest dziwna.
    Ale to było zabawne i wyobraziłam sobie minę Lou, gdy kazała mu wyjść. Hahhahahahaa
    On przyznał, że się w niej buja! TAK! W KOŃCU!!!
    Dobra nie nic xd
    Czekam na następny,
    @JaZiemniak_

    OdpowiedzUsuń
  10. nie ona nie może sie tak achowywac
    zwłąszcza gdy lou zaczyna cos do niej czuć

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie tak samo wkurzyła. Dziwnie się zachowywała. Czytając poprzednie rozdziały, też nie za bardzo mi spasowało jej zachowanie. Autorka przedstawiła ją w strasznie złym świetle, tak mi się przynajmniej wydaje. Serio? Po kilku watach człowiekowi może tak odwalać jakby był po prochach? Może się nie znam, ale wow...
    Nie chcę brzmieć tak jakbym nie lubiła tego opowiadania, bo tak nie jest, ale chyba w niektórych sytuacjach akcja jest nieco przesadzona. Na przykład tak jak tutaj. No, ej, Lorena, weź! Przecież go lubisz! Sama to sobie przyznałaś. Teraz mi przykro z powodu Lou. W poprzednim rozdziale po prostu się nad nim rozpływałam. Był taki czuły, opiekuńczy, kochany! Jeju, on ja na prawdę lubi! Dzięki Bogu, ze w końcu to do niego dotarło.
    Haha, założę się, że jednak będzie go przepraszała, tak czuję...

    Do następnego ;3

    KC xx
    @raajot

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, rozdział jest cudowny. Nie mam dziś weny, na mega długi komentarz, przepraszam. Ale chcę napisać, że 13 jest cudowna, znaczy, nie spodobało mi się zachowanie Lori, ale to chyba każdemu. Tak myślę. Co do Louisa, to... Nie sądzilam, że Pan Wielkie Ego, przyzna się do tego, że lubi Lori. Jak widać, uświadomił to sobie, cóż.
    Pozostaje czekać na nowy rozdział, powodzenia w tłumaczeniu skarby!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju POWIEDZIAŁ ŻE JĄ LUBI !!! <333 Mam zaciesz ^^ Też mam odpały po cukrze !! ^^ Dzięki wielkie, że przetłumaczyłyście !!! Powodzenia xx. + http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/ Zapraszam :D Może się Wam spodoba : )

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałam, że Louis kiedyś się przyzna sam przed sobą.
    Szkoda, że Lori tak zareagowała, ale nie może być wiecznie kolorowo, prawda? Przynajmniej dzięki temu Louis wie co czuje do niej.
    Do następnego.
    Przy okazji, świetnie tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń