sobota, 22 lutego 2014

Chapter 14

    Louis' POV
    - Lorena! Lorena! - próbowałem przekrzyczeć głosy około 150 ludzi, którzy znajdowali się na korytarzu. Czułem się jakbym był w Hogwarcie.
    Zauważyłem niską brunetkę, która patrzyła na mnie spanikowana, po czym szybko odeszła. Spróbowałem się przecisnąć przez tłum ludzi, jednak Lorena zniknęła z mojego widoku. Ugh, dlaczego zadurzyłem się w lilipucie?
    Spoliczkowałem się w myślach za to, że tak o pomyślałem. Znowu. Pomyślałem, że poczułbym się lepiej po tym jak przyznałbym się do czegoś, co siedziało gdzieś głęboko w mojej głowie przez prawie półtora roku, ale tak nie było. Przyznanie się do tego, że lubiłem Lorenę, nawet samemu sobie, sprawiało, iż nie czułem się w ogóle dobrze. Jeśli już, to czułem się jakbym sam siebie rzucał przez 90% czasu.
    Westchnąłem jak usiadłem na siedzeniu blisko okna. Był poniedziałek, co oznaczało brak sztuki, co oznaczało zero Loreny. Boże, czułem się taki przywiązany do niej, myśląc tak. To było dziwaczne; spędzałem z nią większość czasu, podczas gdy myślałem o niej tylko jako o zakładzie, o wyzwaniu, które chciałem wygrać i zapomnieć następnego dnia. W końcu przestałem żyć w kłamstwie, ona uciekała przede mną.
    Wstałem. Nie było żadnego powodu, aby się spóźnić na moje zajęcia, więc skierowałem się na trzecie piętro. Odwróciłem się i wpadłem na na jakąś dziewczynę. Brunetkę! Proszę, Boże, niech to bę-
    - Prze-przepra- oh, hej Louis. - odparła radośnie Caitlyn. Wymusiłem uśmiech na swojej twarzy, próbując ukryć rozczarowanie.
    - Hej, Caitlyn. - uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie. Kiedy chciałem iść dalej, chwyciła moje ramię. Odwróciłem się, marszcząc brwi. Czego ona teraz chce? Nie jestem w humorze.
    - Um, widziałeś Lorenę? Unika mnie przez cały poranek. - mi robi dokładnie to samo, pomyślałem.
    - Przez chwilę, ale nie wiem, gdzie poszła. - powiedziałem i jeśli twarz Caitlyn wyrażała jakąś nadzieję przedtem, tak teraz zniknęła.
    - Oh, nie ważne. - pokręciła głową - Myślałam, że będziesz wiedział, skoro ostatnio spędzaliście tak wiele czasu razem.
    Uśmiechnąłem się, patrząc w ziemię. Stare, dobre czasy.
    - Yeah, cóż, to już się chyba nie powtórzy. - wzruszyłem ramionami, a Caitlyn przekręciła swoją głowę na bok z ciekawością wypisaną na twarzy.
    - Jak to? - zapytała, a jej głos rzeczywiście okazywał ciekawość.
   - Nie wiem... - westchnąłem. Naprawdę nie wiedziałem. - Zaczęła mnie unikać od naszej piątkowej randki.
    - Zrobiłeś jej coś? - uniosła swoje brwi ku górze.
    Chciałbym.
    - Nie, oczywiście, że nie! To było... sam nie wiem co. W piątek wszystko było dobrze, a następnego ranka wyrzuciła mnie z waszego dormitorium.
    - Oh, słyszałam o tym. - skinęła Caitlyn. Pamiętałem tych ludzi na korytarzu, dwa dni temu. Było bardzo prawdopodobne, iż stało się to popularne w internecie.
    - Każdy słyszał. - mruknąłem i zauważyłem kilku studentów, którzy na mnie patrzyli. Miałem nadzieję, iż skończy się to przed wakacjami.
    - Tsaa, zapytałam Lorenę, czy coś jej zrobiłeś, powiedziała, że nie, ale jej nie uwierzyłam. To jest chyba częściowy powód tego, dlaczego mnie unika. - wzruszyła ramionami, a ja zachichotałem. Fajnie wiedzieć, iż nie byłem sam.
    - A inne powody? - zapytałem, kiedy oparłem się o ścianę. Nadal miałem 15 minut do rozpoczęcia lekcji. Lepsza była rozmowa z Caitlyn niż słuchanie pytań na temat tego, czy wszystko okej z moją stopą.
    - Ma urodziny w tym tygodniu i szczerze, byłam trochę upierdliwa odnośnie tego.  - skinęła jak uniosłem brwi ku górze. Urodziny Loreny? Czyli to oznaczało, że nadal miała 20 lat?
    - Naprawdę? - zapytałem zaciekawiony tak jak ona mnie minutę temu - Kiedy są jej urodziny?
    - W sobotę. Wiem, wiem. Za wcześnie, by coś planować, ale 22 urodziny przechodzisz tylko raz, co nie? - uśmiechnęła się do mnie Caitlyn, a moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Dwudzieste drugie? Lorena miała skończyć 22 lat w tę sobotę?
    Odchrząknąłem, zanim zacząłem ponownie mówić.
    - Dwudzieste drugie? Serio? Jak to?
    Caitlyn także odchrząknęła.
    - Po szkole, zrobiłyśmy sobie rok przerwy, podróżując po Europie, więc.. - ucięła, a ja skinąłem głową.
    - Też masz 22 lata*? - zachichotała na mój rym.
   - Nie, ale będę mieć w listopadzie. Zaczęłam szkołę wcześniej, więc pasuję tutaj perfekcyjnie. - uśmiechnęła się do mnie, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Zawsze myślałem, że byłem starszy od Loreny, ale nigdy nie wiedziałem, kiedy się urodziła. Lubiłem, kiedy dziewczyna była ode mnie młodsza, więc może dlatego tak myślałem. Ale teraz, gdy się dowiedziałem, że jest starsza ode mnie i to nie dzień, czy tydzień, a prawie siedem miesięcy... Nie wiedziałem, co myśleć. Właściwie, to wiedziałem: dlaczego, do jasnej cholery, nie znalazłem w tym czegoś gorącego?!
    - To.. to świetnie - odparłem z wymuszonym uśmiechem. Caitlyn wyszczerzyła się do mnie. Jezu, nawet ona była ode mnie starsza. - Więc - zacząłem, próbując powstrzymać myśl o tym, że zaskakująco mnie to kręciło - Co planujesz zrobić na jej urodziny?
    - Oh, to, co zwykle - odparła Caitlyn - Pójdziemy do klubu, a później się zobaczy jak będzie.
    Skinąłem głową.
    - Jak jest zwykle?
    Zaśmiała się, wypuszczając powietrze.
   - Zazwyczaj znajduję jej uroczego chłopaka, a ona zwykle to spieprzy - zaśmialiśmy się. Nie byłem zaskoczony tą informacją.
   - Brzmi jak coś, co mogłaby zrobić - wyszczerzyłem się w uśmiechu, myśląc o Lorenie z innym chłopakiem i poof, mój uśmiech zniknął. Obecnie nie mogłem znieść myśli, że Lorena mogłaby być z innym chłopakiem. A pomysł, że Caitlyn mogłaby jej znaleźć kolejnego wcale mi nie pomagała. - Masz zamiar znaleźć jej tej soboty jakiegoś uroczego chłopaka? - nic nie mogłem na to poradzić, iż pytanie samo wyszło z moich ust. Musiałem to wiedzieć.
    - Yeah, ona daje mi uroczy strój na moje urodziny, a ja uroczego chłopaka na jej. - uśmiechnęła się Caitlyn, a ja zachichotałem, na co nie mogłem nic poradzić. Genialnie dobierała słowa.
    - Dobrze.  Świetnie. - skinąłem, a mój uśmiech powoli blakł.
    - Louis - gdy na nią spojrzałem, jej brwi były uniesione ku górze - wiem, że ci to przeszkadza.
    Trochę mnie tym zaskoczyła. Czy potrafiła przejrzeć moją duszę? Kim ona była, Dalai Lamą?
    - C-Co? - zapytałem, grając głupka, ale Caitlyn mnie przejrzała. Potrząsnąłem głową. Cholera.
    - Wiesz - zaczęła, krzyżując ramiona - mógłbyś nas śledzić do klubu i przypadkowo się tam znaleźć.
    Ponownie mnie zaskoczyła.
    - O czym ty mówisz?
    Wywróciła oczami, w połowie rozbawiona i sfrustrowana.
    - Mówię, że mógłbyś być tym uroczym chłopakiem! Serio, jak możesz być szóstkowym uczniem?
    - Oh  - przytaknąłem. To nie był taki zły pomysł. W sumie, to był znakomity pomysł, ale nie wiedziałem jak zareagowałaby Lorena, gdyby mnie zobaczyła.
    -Więc, wchodzisz w to? - zapytała się Caitlyn ze złośliwym spojrzeniem na swojej twarzy.
    - Uh - podrapałem się po karku, myśląc. Jeśli teraz mnie unikała, to jakby zareagowała widząc mnie w swoje urodziny? Zniszczyłbym je jej? - Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. - powiedziałem powoli, nawet, jeśli tego nie chciałem.
    - Jesteś pewien? - oczywiście, że nie! Chciałbym tam pójść, chciałbym być tym uroczym chłopakiem, którego Lorena dostanie na swoje urodziny!
    - Yeah, nie byłaby szczęśliwa, widząc mnie tam.
    Kilka sekund później usłyszałem jej śmiech.
    - Bzdury gadasz, Louis! - zaśmiała się, a ja wywróciłem oczami. Ta dziewczyna naprawdę była Dalai Lamą. - Nie muszę być psychiczna, aby wiedzieć, że przeszkadzałoby ci to, że byłaby z innym chłopakiem.
    Caitlyn zatrzęsła się na tę myśl. Jeśli nie była psychiczna, to mogła by być.
    - Dobra, ale Lorena nadal nie będzie z tego zadowolona. - wzruszyłem ramionami; to był fakt.
    Brunetka prychnęła, po czym wywróciła oczami.
    - Kogo obchodzi to, czego chce? Oczekuje uroczego chłopaka, więc go dostanie. - uśmiechnęła się, co ja odwzajemniłem. Zastanawiało mnie to, czy świadomie powiedziała, że jestem uroczy.
    - Nie chcę zniszczyć jej urodzin. - odparłem.
    - Nie zrobisz tego. Dam jej trochę cukru i wszystko będzie dobrze. - zacząłem nerwowo kręcić głową na wspomnienie o cukrze.
    - Nie. Żadnego cukru, absolutnie zero cukru. - powiedziałem poważnie. Przypomniało mi się, co wydarzyło się w piątek. Mam na myśli, nie zrozumcie mnie źle, to były naprawdę piękne obrazy, ale po prostu nie chciałem być znowu w takiej sytuacji, ponieważ kompletnie i całkowicie byłem pewien, iż nie mógłbym jej zatrzymać. Bardziej nie chciałbym tego robić.
    Caitlyn się zaśmiała z mojej nagłej powagi.
    - Domyślam się, że widziałeś jak się zachowuje, gdy zje coś słodkiego, huh?
    Bardziej poczułem.
    - Tak, tak. - potrząsnąłem głową, aby pozbyć się myśli z piątkowej randki i tego, co Lorena chciała zrobić w małej kabinie na diabelskim młynie. Jezu.
    - Okay - westchnęła - Nadal myślę, że jeśli byłaby na cukrze, nie chciałaby wyjść. Po prostu nie pozwól jej uciec. - wzruszyła ramionami, a ja zmarszczyłem brwi.
    - Naprawdę? - zapytałem niedowierzając. - Nie pozwolić jej uciec? Co miałbym zrobić? Przywiązać ją do krzesła?
    Oczy Caitlyn się zwężyły, jakby właśnie myślała nad tym, co usłyszała.
    - Jeśli już się zgodziłeś, to mógłbyś zrobić dla niej striptiz, czy coś. - zasugerowała i tym razem to ja się zaśmiałem.
    - Tsaa. Może powinienem wyskoczyć z jej urodzinowego tortu i zapytać, czy nie pomogłaby mi zawiązać muszki i bokserek. - zaśmiałem się, ale szybko przestałem, kiedy to sobie wyobraziłem. Zadrżałem i pokręciłem głową. Powinienem przestać to sobie robić.
    Spojrzałem na Caitlyn, która na mnie patrzyła z uniesionymi brwiami.
    - Nie proszę cię o nic, czego nie powiedziałeś. - zaśmiała się, a ja z niej zadrwiłem, ale w myślach, dziękując jej. - Więc robimy to, czy co?
    Pomyślałem o tym. Z drobną możliwością zrujnowania urodzin Loreny, miałem szansę się z nią spotkać. No i porozmawiać o tym, co się wydarzyło w sobotni poranek, i dlaczego to się stało. Musiałem mieć wytłumaczenie; ostatnie dwa dni jej unikania mnie były straszne. Nie sądzę, abym mógł w ten sposób długo pociągnąć, a sobota była za pięć dni, co było moją jedyna nadzieją.
    Skinąłem głową, wzdychając.
    - Tak myślę. - powiedziałem, a uśmiech Caitlyn się poszerzył.
    - Świetnie! Ubierz się fajnie. - zaśmiała się, a ja zachichotałem.
    - Okej.
    - Żartuję. Załóż, co chcesz. - odparła - Ale upewnij się, że wyglądasz seksownie. - dodała bezwstydnie, a ja prawie zażyczyłem sobie, aby Lorena miała osobowość Caitlyn.
    - Okej.- powtórzyłem, czując się trochę niezręcznie. Właściwie to nie. Osobowość Loreny była idealna. Poza tym szczegółem z unikaniem. Tego nie lubiłem.
    - Świetnie, więc mamy umowę? - Caitlyn uniosła swoje brwi ku górze, a ja skinąłem. Uśmiechnęła się w tym samym momencie, kiedy zadzwonił dzwonek. - Będę już szła, ty też powinieneś. - zaczęła iść w swoją stronę - Pamiętaj, sobota, 10. Powiem ci jeszcze, w jakim klubie będziemy, dobra?
    Przytaknąłem na jej wypowiedź. Ponownie się uśmiechnęła szeroko i odwróciła, niemalże biegnąc.
   Odwróciłem się i zacząłem kontynuować swoją drogę na moje następne zajęcia. Nawet, jeśli to nie zadziała i Lorena nadal będzie mnie unikać po sobotnim wieczorze, dowiedziałem się o jej urodzinach. I jeśli moja matematyka mnie nie oszukuje, to był 25 maja.

* W oryginale było: So you're 22 too?


******
Louis jest uroczy, co nie? Choćbym nie wiem jak bardzo chciała go nienawidzić przez ten zakład, to nie potrafię! Koleś się powoli rehabilituje w  moich oczach, a waszych? Co myślicie o postawie Lori? Powinna go unikać? No i co sądzicie o pomyśle Caitlyn? PISZCIE :)

11 komentarzy:

  1. Aww ale mam smile'a na twarzy! :)
    To było śmieszne *_______*
    Jaki Louis zdziwiony, że Lori jest starsza i Caitlin też hahaha!
    Może jednak wyskoczy z tego tortu? :D
    I może nie bd uciekać przed Louisem!
    Może niech da jej watę cukrową i bd wesoło :)
    Czekam na kolejny kochana xx
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa rozdział świetny asjdkja *-*
    myślałam ze Lori jest od niego młodsza i Caitlin też hahahahaha a tu taka niespodzianka xD
    czekam na następny ♥
    @Patricia_Whoo

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że one są od niego młodsze o.O
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mało czasu to i komentarz krótki, ale wybaczysz, no nie?
    Lou słodki, Caitlyn roztrzepana, Lorena nie znośna. Nic się na razie nie zmienia ;/
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha a ja myślałam, że Lori jest młodsza, a tu taki suprajs :P
    Aww, Lou taki słodziak, w moich oczach już się zrehabilitował po tym rozdziale, tylko lepiej, żeby tego nie spieprzył :P pomysł z tortem przypadł mi do gustu... ale Lori nie przypadnie :P
    Caitlin jest świetna! Dziewczyna ma łeb! :D
    czekam n następny :P
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy autorka jest Potterhead? Xd
    Powtórze się ale Lou jest taki uroczy i gdy przyznał się, że ją baardzo lubi zakład poszedł w zapomnienie.
    Dobra czekam na następny. Tłumacz szybko x
    @JaZiemniak_

    OdpowiedzUsuń
  7. OŻEŻ KURWA NARESZCIE NOWY ROZDZIAŁ! <3 Boże mój zaciesz na ryju jak zobaczyłam od Ciebie wiadomość, że dodałaś nowy rozdział był nie do opisania! :D
    Mam podobne podejście co Ty kochana do Louisa. Jak czytam te jego wahanie, zmartwienie i niepewność co do tej sytuacji, że Lorena się nie odzywa to aż zapominam o tym całym zakładzie. Czuję, że on już nie patrzy na nią w tych kategoriach.. Mam nadzieje, ze się nic nie zjebie i ten zakład jakoś umknie..Ta co ja się oszukuje.. Życie takie nie jest ;p Oby tylko udało mu się zaszaleć na te jej urodzinsy! KURWA STRIPTIZ W WYKONANIU TOMLINSONA! *.* JA PIERDOLE! Aż mi się gorąco zrobiło jak to usłyszałam ;p haha nie powiem ale czekam na niego z nadzieją :D
    Boże dawaj next! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. CZY ON SIĘ REHABILITUJE? Dziewczyno, kocham go. Ogólnie to nie jestem taka wyrywna do obdarzania miłością kompletnych dupków, którym Louis - nie ukrywajmy - jest, a przynajmniej był przez większą część tego opowiadania. A tu proszę, kompletnie stopił moje serce! Dzięki autorce za dużo jego perspektyw, dzięki za to, że je tłumaczysz :)
    W sumie to Lorena mnie trochę zdziwiła. Bo... jakim cudem AŻ TAK można nie tolerować cukru? Na miejscu Louisa chyba rozniosłabym drzwi od jej dormitorium i miałabym gdzieś, ile filmików o tym powstanie. Serio. Tutaj akurat mnie wkurzyła nawet, ale z drugiej strony... to jest Tomlinson, naczelny podrywacz w tej szkole, prawda? Sama nie wiem, co bym zrobiła.
    Ale Louis... Boże, cut, mjut i ożeszky, że tak powiem :P <3 Jak się wnerwił i przede wszystkim - JAK PRZYZNAŁ SIĘ PRZED SOBĄ, ŻE ZADURZYŁ SIĘ W LILIPUCIE (heheheheheh xd) to umarłam :P A ta cała intryga z Caitlyn - lubię to :D Mam nadzieję, że jednak założy muszkę i bokserki. Hahaha i sposób, w jaki nagle zaczęły go kręcić starsze babki (nieważne, że to tylko siedem miesięcy ;P) Tak czytam i boję się, czy przy Louisie z Dramaclass ktokolwiek polubi Tommo z Prohibited ! Nie, że jest jakiś zły i potworny, no ale... jednak ;D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, Lou. Tak, coraz bardziej lepiej postrzegam jego postać. To widać, że już praktycznie gdzieś ma ten układ i po prostu lubi Lorenę! Tak ma być! Żeby tylko nic się nie spieprzyło. A Lori niech się ogarnie. Od poprzedniego rozdziału działa mi troszeczkę na nerwy. Dziewczyno, patrz na to ciacho, ile tracisz! Jak na swoje 22 lata zachowuje się troszeczkę dziecinnie, chodzi mi o to unikanie... Niech sobie wszystko wyjaśnią.

    Czekam na kolejny ;)
    KC xx
    @raajot

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział tak bardo idealny:)
    w sumie, to pomysł Caityn strasznie mi się spodobał rgfjegherjhgjrghjer, ale lol, ona serio będzie miała 22 lata? wtf
    to unikanie jest dziecinne, ale z drugiej strony, opowiadanie byłoby inaczej nudne. w sumie, to ta nagła ''zmiana'' lou jest dziwna, ale zobaczymy później, o co chodzi.
    i jeju, jestem strasznie ciekawa, kiedy lori dowie się o tym zakładzie, bo jasne, że się dowie rgferjergr co się ze mną dzieje
    oki, przestańcie zachowywać się jak dzieci i dajcie sobie buzi
    czekam na następny, miłego tłumaczenia x

    OdpowiedzUsuń
  11. zakochałem się w lilipucie. Tak stanowczo najfajniejszy tekst ostatnich dni.
    Wkurza mnie, że Lorena, tak bardzo go unika, przecież to jasne jak słońce, że znów się spotkają.

    OdpowiedzUsuń