sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 36


A ten rozdział dedykuję LarryShipper, czuje tę magiczną otoczkę Drama Class. Ale tak naprawdę to dziękuję Ci, kochanie ;*


- Zach? 
Usłyszałem swoje imię już po raz setny w przeciągu ostatnich 20 minut, ale nadal nic sobie z tego nie robiłem i udawałem, że śpię.
- Zach?
Ugh, nienawidziłem tego jak bardzo był uporczywy. Poważnie, dlaczego nie zostawisz w spokoju osoby, która próbuje spać? Albo przynajmniej udaje, iż to robi.
- Zach!
Wypuściłem z ust krótki oddech jak poczułem miękki obiekt uderzający mnie w głowę, co oznaczało, iż Louis rzucił we mnie poduszką.
Co za kutas.
- Już nie śpię, już nie śpię! - krzyknąłem, przewracając się na plecy, a moje dłonie były przez chwilę w powietrzu dopóki nie opadły swobodnie na brzuch. Westchnąłem, akceptując fakt, iż już nie będę spał i  w końcu otworzyłem oczy.
Byłem odrobinkę zaskoczony widząc swojego najlepszego przyjaciela praktycznie wiszącego nade mną z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Louis - zacząłem poważnie - Powaliło cię?
- Nie - odpowiedział uszczypliwie, grając obrażonego - Nudzę się.
- Nie możesz zadzwonić do Loreny, czy coś? Serio jestem zmęczony.
Skrzywił się.
- Dzwoniłem, jest w kościele. Będziesz musiał mnie zabawić.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na swój zegarek na półce nocnej. Hm, 9:20 w niedzielę, normalny czas na kościół, pomyślałem, zakładając go na nadgarstek.
- Okay - powiedziałem, wzdychając, kładąc swoje ramiona na klatce piersiowej - Masz innych znajomych, Lou. Jestem pewien, że Rhys albo Ollie mogliby gdzieś wyskoczyć, ta?
- Nie. - powtórzył swoją poprzednią odpowiedź, kręcąc głową - Jest dziewiąta rano w niedzielę, nikt wystarczająco szalony nie będzie chciał się wyjść o tej porze... Poza tobą!
Jęknąłem jak Louis się wyszczerzył. Spróbowałem odwrócić się na drugi bok, ale szatyn przewrócił mnie znowu na plecy.
- No weź - poprosił - Tylko porozmawiamy.
- Rozmowa? - powtórzyłem cicho jak Louis wstał i  poszedł do naszej 'kuchni' - Kiedy ostatnio sprawdzałem, byłem gejem, Lou.
- Oh - zaśmiał się, co mnie zaskoczyło, gdy przyniósł dwie szklanki wody mineralnej i podał mi jedną - Nie to wczoraj słyszałem i widziałem.
Prawie zakrztusiłem się swoim porannym napojem, kiedy Louis dokończył zdanie; co to w ogóle oznaczało? Czy widział mnie z Monicą? Rozpoznał ją? O Boże, jeśli-
- Więc, kim ona jest? - Louis przerwał moje myśli, a ja lekko pokręciłem głową. Jeśli mu powiem, zabije mnie. Tyle. W jednej chwili będę tutaj, oddychając tym samym powietrzem, co on, a w następnej będę pił wodę z kibla.
- Powiedz mi! - krzyknął, gdy nic nie powiedziałem przez kilka sekund odbijając się od swojego łóżka. Kiedy moje tętno przyspieszyło, zacząłem splatać razem swoje dłonie, co nie było zbyt dobrą rzeczą zaraz po tym jak wstałem.
To znaczy, naprawdę by mnie zabił, gdybym mu powiedział, że coś było między mną a Monicą? Na pewno byłby wściekły i by mnie zranił, ale nie sądzę, aby chciał mieć mnie na sumieniu do końca swojego życia.
- Um, t-to nic takiego - skłamałem.
- Nic takiego? - zapytał niedowierzając - Z tego, co widziałem, była seksowną blondynką, a ty pożerałeś jej twarz, Zachary, więc nie kłam.
- Czy Lorena nie byłaby trochę... niezadowolona, jeśli usłyszałaby, w jaki sposób mówisz o dziewczynach? - jak najszybciej chciałem zmienić temat i na sekundę, myślałem, iż to zadziałało, kiedy Louis wzruszył ramionami.
-Wie, że nie zrobiłbym niczego, co by ją zraniło. - przesunął się na swoim krześle, czując się odrobinę niezręcznie. Aw. - Poza tym, znając ciebie, to musiał być ktoś specjalny. Więc... Kto to?!
Zachichotałem, słysząc jego głos.
- To Monica. - powiedziałem niespodziewanie, z wielką łatwością, żeby myślał, iż nie mam z tym żadnego problemu. Ale miałem; a wiek był jednym z nich.
Ku mojemu zaskoczeniu, wyszczerzył się w uśmiechu.
- Słodkie imię, o mój Boże, pamiętam tę laskę, którą spotkałem w ba-
Zaczął, jednak zatrzymał się w połowie zdania, kiedy obdarowałem go smutnym spojrzeniem. Musiał uświadomić sobie to, czego się obawiałem powiedzieć jak ujrzałem jego szeroko otwarte oczy z ustami, które uformowały literkę 'o'.
Przez bardzo długi czas,  Louis nic nie powiedział, a ja czekałem tylko na uderzenie.
Wreszcie zaczął kręcić głową.
- Nie - stwierdził jakby ktoś zapytał go, czy chce majonez do kanapki - Nie, nie możesz... J-Jaja sobie ze mnie robisz? Monica? Jak Monica-Monica?
Przez sekundę chciałem się zaśmiać na widok jego wyrazu twarzy, ale później zobaczyłem czerwone otoczki wokół jego oczu. I w tamtym momencie, cały mój wewnętrzny humor umarł.
- Um...  - zacząłem, jednak nic potem nie powiedziałem; oboje znaliśmy odpowiedź na to pytanie.
Louis ponownie pokręcił głową i zamknął oczy, a na jego twarzy pojawiła się niezadowolona mina.
- N-Nie rozumiem... Zostałeś z nią w kontakcie od tamtego wieczoru, czy...?
- Uh, nie. - odpowiedziałem poważnie - Nie widziałem jej od tamtego momentu, a potem pokazała się na wczorajszym meczu... Jej brat gra dla UCL i...
- A jak skończyłeś, całując się z nią? - zapytał surowo, sprawiając, iż zaczynałem się czuć niekomfortowo.
- Rozmawialiśmy, no wiesz, i... Jest inna niż widziałeś. Nie jest taka zła. - powiedziałem, a mój głos zaczynał być coraz mniej stanowczy z każdym następnym, wymówionym słowem.
- Nie, w ogóle nie jest zła... Nie wierzę. - mruknął Louis i zaskoczył mnie, kiedy zaczął się śmiać, dosłownie sekundę później. Ten widok był także przerażający - Wiesz, przez cały ten czas myślałem, że jesteś za głupi na szkołę, ale teraz uświadomiłem sobie, że na życie także.
Okay, zwykłe obrażanie, spodziewałem się tego. Ale... Co to w ogóle znaczy?
- O czym ty mówisz? - niemalże bałem się zapytać jak patrzyłem na chodzenie Louisa po pokoju, dłonie miał na głowie. Zaczynałem się serio bać, kiedy ponownie się zaśmiał; dlaczego musiał stawać się, gdy byś wściekły?!
- Nie łapiesz, kretynie? - zapytał spokojnie, zatrzymując się na środku pokoju, by na mnie spojrzeć. Tak szybko jak jego oczy spoczęły na mnie, jego przerażający uśmiech zniknął. Uh-oh. - Robi to wszystko po to, by do mnie wrócić! Myślisz, że chciałaby być z tobą, po tym jak spędziliście razem pieprzoną godzinę, dawno temu?! - Cóż, to było ostre. - Nie! To wspaniały plan! Przyjdzie tutaj i będzie się zachowywać jak to jest w tobie zakochana, a kiedy zobaczy Lorenę i...
Louis próbował odnaleźć odpowiednie słowa, wyrzucając dłonie w powietrze.
- Wolę o tym nawet nie myśleć! - krzyknął, pukając w kilka książek na półce, zanim przeniósł swój wzrok na mnie - Dlaczego o tym nie pomyślałeś? Czy ty w ogóle o czymś myślisz?!
Wiedziałem, iż zadaje mi pytania , ale wolałem nie odpowiadać na nie; z jakiegoś powodu, uważał, że rozmawia ze sobą. Nie chciał przyznać, ale widziałem, iż był najbardziej wkurzony niż w przeciągu ostatnich kilku lat i to przez dziewczynę, która chciała do niego wrócić, spotykając się z drugim.
Louis pokręcił swoją głową i chwycił koszulkę.
- Przysięgam - zaczął, z wściekłością go zakładając - Jeśli Lorena się dowie i coś się stanie, jesteś dla mnie trupem. - po tych słowach opuścił dormitorium.
Zacisnąłem usta, po czym skinąłem głową. Poszło lepiej niż myślałem.
Ale nadal nie mogłem nic poradzić na to, że jego słowa zostały mi w głowie. Nie dlatego, że mnie znieważył, czy coś; nauczyłem się nie brać jego słów do siebie.
Naprawdę  nie sądziłem, żeby Monica zrobiła coś takiego. A co jeśli tę mowę miała przygotowaną? Co jeśli czekała na to, bym do niej zadzwonił, więc byłaby w stanie uderzyć w Lorenę? Teraz jak już o tym myślę... Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej?
Cholernie mnie kusiło, by zadzwonić i zapytać się jej o to. Ale co miałem wtedy powiedzieć? Cześć, wiem, że jest piętnaście po dziewiątej w niedzielny poranek, ale muszę cię o coś zapytać. Wykorzystujesz mnie?
Myśl o tym, iż miałbym być wykorzystywany przez dziewczyny, sprawiała, że zaczynało mi być niedobrze. Na serio miałem ochotę iść do łazienki i zwymiotować. I właśnie dlatego musiałem do niej zadzwonić; tak szybko jak to tylko było możliwe.
Nie obchodziło mnie to, że było wcześnie. Okay... Może troszeczkę, ale nie wystarczająco, by pozwolić jej spać albo robić cokolwiek robiła.
Wyszedłem z łóżka i po tym przeszukałem swoje jeansy w celu odnalezienia zmiętego kawałka papieru. Dłonie mi się delikatnie trzęsły jak wpisywałem numer; byłem trochę przerażony tym, że Louis mógł mieć rację. Poza tym, to była moja wina, to w mojej głowie tworzyły się obrazy jej twarzy, a teraz prawdopodobnie życie mnie zrobi w balona.
- Słucham? - wzdrygnąłem się, nie spodziewając się, iż odbierze tak szybko.
- Hej, um... Monica? - zapytałem głupio jak usiadłem ponownie na łóżku.
- Tak... Kto mówi?
Westchnąłem.
- Zach.
- Oh, um... - usłyszałem jak chichocze. Nawet przez telefon brzmiało to uroczo - Cześć Zach. Co tam?
- Nie obudziłem cię? - musiałem mieć pewność.
- Nie, moja mama potrzebowała rano pomocy, bo Caleb jest chwilowo bezużyteczny... To znaczy, mój brat. - dodała na koniec, jakby domyślała się tego, iż jestem trochę zagubiony - A teraz nie mogę zasnąć, więc czytam.
- Czytasz? Co czytasz?
Cisza.
- Um... - jeszcze więcej ciszy - Książka w internecie.
Wyszczerzyłem się do siebie.
- Monica, czy ty czytasz fanfiction?
- Hej! - krzyknęła, sprawiając, iż musiałem odsunąć trochę telefon od ucha. Wezmę to za tak. - Co wiesz o fanfiction?
- Pożyczałem laptopa swojej siostrze, a ona nigdy nie kasowała historii zanim mi go oddała. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Cóż.. W porządku. - mruknęła Monica i mógłbym powiedzieć, iż nie chciała, abym to usłyszał.
- Więc, naprawdę czytasz fanfica?
- Koniec o mnie, jak się miewałeś? - zaśmiałem się jak zmieniła temat; znowu wziąłem to jako tak.
- Uh, dobrze, dobrze. Szkoła się skończyła, a teraz czekamy tylko na wyniki egzaminów. - odpowiedziałem, wzdychając.
- A później wracasz do domu?
- Yeah.
- Okay... Skąd pochodzisz, tak na marginesie?
- Um, Wexford.
- Wex-co? - przewróciłem oczami; ludzie naprawdę powinni popracować nad swoją geografią - Gdzie to do cholery jest?
- W Irlandii. - stwierdziłem i czekałem na ten długi wydech, kiedy ludzie zazwyczaj sobie to uświadamiali.
- Ohhh - I oto on - Masz jakiś dziwny akcent, jeśli miałabym być szczera.
Zaśmiałem się, bawiąc się kołdrą, nie wiedząc, w jaki sposób zapytać ją o tą głupią rzecz.
Więc zdecydowałem zrobić to trochę okrężną drogą. Jakby.
- Hej.. Chcesz się jutro spotkać, czy coś? - zapytałem.
- Um, okay. Powiedz mi tylko miejsce i czas.
- Nie, ty wybierz. - byłem przerażony, oczekując na jej odpowiedź.
- Dobra - powiedziała Monica, brzmiąc na lekko zagubioną - Co ty na to, by wyjść gdzieś na lunch? Zawsze mam ochotę na tacos, więc-
- Nie chcesz tutaj przyjść? - poczułem się jakby sam siebie spoliczkował, przerywając jej.
Przez kilka sekund była cicho.
- Cóż, jeśli masz coś do zrobienia wtedy... Myślę, że bym mogła. Tylko proszę, nie mów do widzenia, jak ostatnio, okay?
Wiem, że chciała zażartować, ale to była ostatnia rzecz w mojej głowie.
- A co jak zobaczysz Louis'a? Albo jego dziewczynę?
- Dobra, Zach, o co do cholery chodzi?
Nagła zmiana jej tonu sprawiła, iż usiadłem. Mogłem poćwiczyć bycie bardziej przejrzystym.
- Um... ja... - jąkałem się, jednak nic nie powiedziałem.
- Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, po prostu wyrzuć to z siebie.
Westchnąłem ciężko, akceptując fakt, że mogę już jej więcej nie zobaczyć.
- Lou zmusił mnie do powiedzenia mu o, um, tobie i mnie, i.. Odwaliło mu i powiedział, że ty mnie tylko wykorzystujesz po to, by do niego wrócić, więc..
 - Chciałeś mieć pewność? - otworzyłem szerzej oczy na to, jaki delikatny był jej głos w dosłownie kilka sekund; dobry znak.
- Yeah, ja.. Tak. - skinąłem i przełknąłem ślinę. Zaczynamy.
- Nie. - powiedziała prosto - Nie, Zach, ja.. Nie jestem taka. Wiem, że ciężko jest w to uwierzyć, ale nie jestem zła. Od czasu do czasu jestem wredna, ale kto nie jest?
Kiedy nic nie powiedziałem, westchnęła.
- Naprawdę nic mi nie zrobił, więc nie mam powodu, by myśleć o zemście, czy czymś podobnym. To było złe, wiem, ale pomyśl o tym. Jeśli byś nas nie zatrzymał, jego dziewczyna znalazła by go w łóżku z inną dziewczyną, a my nigdy byśmy się nie spotkali. Wszystko odwróciło się w dobrym dla nas kierunku.
Uśmiechnąłem się, nadal bawiąc się kołdrą. Ciężko będzie przekonać Louisa, że ona nie zamierza wyrządzić żadnej krzywdy. To było wystarczające, przynajmniej na razie.
- Sądzę, że ona powinna o tym wiedzieć. - powiedziała po kilku sekundach ciszy - Ale to nie ja powinnam jej to powiedzieć. - dobre myślenie.
- Nie byli wtedy razem. - stwierdziłem cicho.
- Ah. Więc chyba to może przejść.
- Chyba.
Monica westchnęła, kiedy żadne z nas nie powiedziało ani słowa przez minutę.
- Więc, widzimy się jutro, tak? Czy tylko mnie testowałeś?
Zachichotałem.
- Nie, nie. Definitywnie mnie jutro zobaczysz.
- Okay. - mogłem praktycznie usłyszeć jak się uśmiecha - Nie powiedziałeś mi gdzie.
- Um.. Zadzwonię do ciebie jutro, dobrze?
- Dobrze, pa Zach.
- Pa.
Jak nacisnąłem czerwony przycisk, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. To była najmniej niezręczna rozmowa, jaką kiedykolwiek przeprowadziłem z dziewczyną.



*******
Oto 36/42  rozdział. Mi się bardzo podoba, nie wiem jak wam, ale to z pewnością przez to, że jest tutaj Zach... Nie nicccc :D
Postaram się szybko dodać kolejny rozdział, także.. KOMENTUJCIE.

7 komentarzy:

  1. Dziwna reakcja Lou na wiadomość o Monice. Zach jest moim mistrzem hahaha xD
    czekam na następny rozdział //@flayalive

    OdpowiedzUsuń
  2. O! MÓJ! BOŻE! DZIĘKUJE ZA DEDYKACJE I MATKO.... KOCHAM CIĘ ♥♡♥♡♥ JESTEŚ NIESAMOWITA ! *^*
    Zach i Monica to będzie naprawdę ciekawy związek ; o On jest dobrym chłopakiem, a Monica niekoniecznie ; c Boję się, ze mimo tego co powiedziała, Lou może mieć rację ;(
    KOCHAM CIE!!! ♥♥♥
    @Larry_xx69

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podzielam twoją sympatię do Zack'a :D
    Genialny rozdział, a Lou mógłby trochę wyluzować, bo niedługo sam zaplącze się we własną sieć kłamstw.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Louisowi jak widać zaczyna zdrowo odpierdalać xd Ale tak to jest jak się oszukuje dziewczynę od początku, to potem kurwa wszędzie się boi.. Wkopałeś się Tomlinson i to jak chuj! Jestem tylko ciekawa jak on się z tego wyplącze... bo myślę, że już niedługo to nastąpi... Zobaczymy :)
    Jejku kolejny rozdział z perspektywy Zach'a <3 Czuję, że pomału te przyjemności się skończą xD Niestety ;p Fajnie, że chłopak dogaduje się z Monicą. W sumie nigdy nie wiadomo co ona będzie knuła, ale mówiła dosyć od rzeczy i wydawała się w tym szczera. Więc mam nadzieje, ze dogadają się jakoś z Zach'em. Bo chłopak zasłużył na jakiś normalny związek. Mając tak walniętego kumpla to chociaż dziewczynę mógłby sobie normalną znaleźć XD
    CZEKAM NIECIERPLIWE NA NEXTA <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz ten Zach jest ZAJEBISTY.
    A Lou... Niech lepiej powie Lori. Serio.
    A Monica i Zach... Jak romantycznie <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Louis ty kretynie jak zwykle myślisz tylko o sobie loool -,- a zach i Monica no poprostu Awwwwwwwww słodko *.*

    OdpowiedzUsuń