wtorek, 29 lipca 2014

YA: Prolog

AUTORKA: prolog to wydarzenia dwa miesiące po zerwaniu, potem wszystko dzieje się w teraźniejszości (czytaj: 2 lata później).


Louis' POV
Jęknąłem cicho jak usłyszałem znowu dzwonek. Ktokolwiek był za drzwiami, z pewnością chciał zobaczyć jak się wściekam. Przy moim szczęściu, mógłby być  to morderca.
Wzdychając, odłożyłem paczkę chipsów na stolik kawowy, stojący na przeciwko mnie, zanim wstałem tak powoli jak tylko mogłem i przeszedłem przez przedpokój. Dostanie się do drzwi zajęło mi chyba z minutę.
- Louis! - rozpoznałem głos mojego przyjaciela Stan'a, który głośno pukał - Jeśli nie otworzysz drzwi, przysięgam, że-
- Dobra! Nie wkurzaj się! - odkrzyknąłem i otworzyłem drzwi, posyłając mu zimne spojrzenie. - Czego chcesz?
- Mac i Ross powiedzieli mi, że znowu nas ignorujesz. - powiedział poważnym głosem, patrząc na mnie z dezaprobatą.
Wywróciłem oczami i wróciłem do swojego salonu, wiedząc, iż idzie za mną.
- Yeah, i co z tego?
- I co z tego? Lou, naprawdę mnie o to pytasz? - złość w jego głosie została zastąpiona troską jak wszedł do pomieszczenia, rozglądając się jakbym miał tutaj jakiegoś Marsjanina. 
Nagle westchnął i opadł obok mnie, na kanapę, biorąc kilka papierów w dłoń. Nie miałem nawet energii, by go zatrzymać. 
- Proszę, powiedz mi, że przestałeś już to robić. - pomachał delikatnie papierami przed  moją twarzą, a ja posłałem mu obojętne spojrzenie i ledwo widocznie wzruszyłem ramionami. Jednak dla niego to wystarczyło - Nie wierzę w to.. Jak wiele tego tutaj jest? - zapytał, a ja mógłbym przysiąc, iż bał się odpowiedzi.
- Nie wiem.. dwadzieścia, dwadzieścia pięć. - ponownie wzruszyłem ramionami; dla mnie to było bez znaczenia, dla niego wielki szok.
- Nie wierzę w to.. Louis, ona złamała ci serce. - Ugh, znowu zaczyna. - Ostatnie, czego teraz potrzebujesz to pisanie piosenek i to właśnie o niej i dla niej.
- Trochę na to za późno, nie sądzisz? - podniosłem butelkę piwa jakbym wznosił toast i wziąłem kilka łyków, przypatrując się jak Stan się we mnie gapi.
- Nie rozumiem, nie robiłeś tego z Monique. - wzdrygnąłem się na wspomnienie o niej.
- Monique była suką - powiedziałem wprost - Nie złamała mi serca. Ona je pożarła.
- A Lorena nie? - przymknąłem oczy na wspomnienie o imieniu innej dziewczyny. Jakby ból w mojej klatce piersiowej się nasilał, gdy ktokolwiek mówił jej imię.
Wzruszyłem ramionami.
- Miała powód.
I oto ja, siedzący w salonie i zachowujący się jak rozwiedziona kura domowa; otoczony jedzeniem, alkoholem i niezliczonymi kartkami papieru, na które przelewałem złość i nędzę.
- Nie, wcale nie. - odparł Stan po raz kolejny, gdy mu o tym mówiłem - A ty musisz przestać jej bronić! Jest nerwową szmatą, która ma głowę w chmurach i nie widzi, co jest obok niej. Zmieniłeś się, Lou, i nie obchodzi mnie, że to przez nią, ponieważ ona tego nie widzi. Zasługujesz na kogoś, kto to zobaczy.
Nic nie powiedziałem; nigdy tego nie robiłem. Zrzucił kilka kartek na mój brzuch, obdarowując mnie zmartwionym spojrzeniem. - Proszę, na miłość boską.. Powiedz mi, że nie gadam ze ścianą.
Wzruszyłem ramionami po raz czwarty, biorąc kolejny łyk piwa jak usłyszałem westchnięcie Stan'a.
- Louis, to już dwa miesiące. Naprawdę chciałbyś znowu z nią być?
Zobaczmy; czy chciałbym być z dziewczyną, która mnie zostawiła przez coś, co nie miało znaczenia? Która zostawiła wszystko, przez jedno kłamstwo, które nas ze sobą połączyło? Która była powodem mojej zmiany, a później wszystko rozwaliła?
Po raz piąty, wzruszyłem ramionami.
- W mgnieniu oka.
Stan się zaśmiał, oczywiście nie wierząc w to, co słyszy. Nie obwiniałem go o to; gdybym był kimś innym i słuchał tego, co mówię w tej chwili, także bym w to nie uwierzył.
- Wiesz, mam dość. Możesz kontynuować bycie nieszczęśliwym cieniasem, jeśli chcesz. - mruknął jak wstał, po czym opuścił moje mieszkanie.
Westchnąłem i wstałem, zostawiając zieloną butelkę obok plastikowej torebki na stoliku, i wziąłem ponownie swój długopis. Przeszukałem kartki papieru, by móc odnaleźć jakąś czystą kartkę, a kiedy mi się udało zacząłem pisać. I pisać... i pisać... Nawet nie zauważyłem, gdy minęło dziesięć minut. Zaczynałem być w tym całkiem dobry.

****

Lorena's POV
- Yeah, do zobaczenia. - uśmiechnęłam się do dwudziestolatka, który siedział obok mnie, po czym wstał z wymówką, iż musi już iść. Dopiero, gdy zniknął mi z widoku, przestałam się śmiać, a mój wyraz twarzy wrócił do czystej obojętności jak wcześniej, nim usiadł obok mnie.
- Co to do cholery jest? - usłyszałam oszalały głos Caitlyn, a następnie ujrzałam ją obok siebie, siedzącą na stołku, gdzie siedział przedtem Mitchell. - Lorena? - pomachała mi ręką przed twarzą, jednak nawet nie zamrugałam - Proszę, zrób to dla  mnie. Wróciłam z pieprzonego Cardiff przez ciebie!
- Mówiłam ci, nie musiałaś tego robić. - powiedziałam powoli, nie będąc w humorze na kłótnie. Wiedziałam, iż Cait to zrozumie, nawet jeśli tego nie okazywała; doskonale wiedziała, że nie byłam w humorze na cokolwiek.
Caitlyn westchnęła, czego się nie spodziewałam, ale wcale mnie to nie zaskoczyło. 
- Oczywiście, że musiałam, byłam taka szczęśliwa w Walii, a moja najlepsza przyjaciółka była tutaj nieszczęśliwa i...
Kiedy przerwała, wiedziałam, co chciała powiedzieć.
- Twój chłopak tutaj mieszka.
- Dokładnie. - powiedziała, czując ulgę, co mi nawet nie przeszkadzało, że nie byłam jedynym powodem, dla którego wróciła do Londynu. Ale znowu, nic mi nie przeszkadzało. To tak jakby świat mnie już nie obchodził. - Widziałaś nas wczoraj? - Caitlyn wyszczerzyła się do mnie i chwilę zajęło mi przypomnienie sobie, o tym, że rozmawiałyśmy wczoraj o niej i Devonie. - Nie chciałabyś mieć tego, co my mamy?
Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, a ona wzięła to jako westchnięcie.
- Miałam to.
- Nadal możesz to mieć! - nadal próbowała mnie przekonać - Boże, pamiętasz liceum? Gdziekolwiek byśmy nie wyszły, podrywałam facetów, a ty siedziałaś w kącie, a na koniec wieczoru, nadal byłaś jedyną, która miała ich więcej!
Odetchnęłam, śmiejąc się; uwielbiałam to, w jaki sposób potrafiła dobrać historie o niej będącej szmatą, które wywoływały u mnie uśmiech.
- Teraz, jeśli... Jeśli się wyluzujesz, choć trochę, może być tak jak w liceum. Nie straciłaś swojego uroku, tylko.. trochę się pogubiłaś w tym nieszczęściu. Wiem, że możesz to zrobić.
Skinęłam z roztargnieniem, z wzrokiem utkwionym w drinku, a to, co Caitlyn powiedziała do mnie nie dotarło;  Boże.
Moja najlepsza przyjaciółka westchnęła, a ja wiedziałam, że bomba zaczynała tykać właśnie przeze mnie.
- Słuchaj, dobrze zrobiłaś, okay? Wiem, że źle się czułaś, ale nie powinnaś być zdesperowana.
Podczas jej mowy, kręciłam głową na boki.
- Nie, nie, ja.. Ja po prostu, tak bardzo za nim tęsknię.
- O, słodki Jezu. - mruknęła do siebie - Lorena, okłamał cię. Wyobraź sobie, jak wiele razy mogłoby to się jeszcze stać, gdybyś z nim została! Byłabyś jeszcze nieszczęśliwsza niż teraz.
Westchnęłam i zamknęłam oczy na kilka sekund, myśląc o tym, co mi powiedziała. Nie pierwszy raz o tym myślałam; powtarzałam sobie jej słowa każdego dnia, każdej nocy, godziny i... To nie pomagało w niczym.
- Wcale nie tęsknię za nim mniej. - powiedziałam uparcie, śledząc linie swojej szklanki Calimocho.
Mogłam poczuć jak oczy Caitlyn wypalając dziury po stronie mojej głowy i mogłam powiedzieć, iż próbowała uwierzyć w moją ciężką zaciętość. Nie potrafiła uwierzyć w to, że sama siebie sabotażowałam .
- Kochanie - powiedziała powoli, a jej głos był zdesperowany - To już dwa miesiące. Naprawdę chciałabyś z nim znowu być?
Też się nad tym zastanawiałam; mogłabym być z kimś, kto mnie okłamywał przez cały związek? Który twierdził, że mnie kocha, ale prawdopodobnie oszukiwał sam siebie? Który twierdził, że się zmienić, czego wcale nie zrobił i nigdy nie zrobi?
Wzruszyłam ramionami, bawiąc się słomką w szklance.
- W mgnieniu oka.
Zauważyłam kątem oka jak Caitlyn kręci głową i wstaje ze stołka.
- Nie wierzę w to. - warknęła jak poprawiła swoją sukienkę - Wracam do domu. Powiedz mojej przyjaciółce, że cieszyłabym się, gdyby ona także wróciła.
Z tym, opuściła klub, wpadając na chłopaka, jednak nawet sie nie zatrzymała, by przeprosić. Spojrzał za nią zagubiony i lekko szokowany, zanim przeniósł swój wzrok na mnie. Złamałam kontakt wzrokowy, patrząc na drinka, coś, co planowałam zrobić przez najbliższe 10 minut, nim wrócę do domu.
Właśnie wtedy chłopak, na którego wpadła Caitlyn podszedł do mnie.
- Hej. - uśmiechnął się, pochylając w moją stronę.
- Cześć. - powiedziałam, nadal zdekoncentrowana jak na niego spojrzałam. Przyzwoity.
- Zły wieczór? - zapytał, a ja skinęłam, co on także zrobił. - Czy kupienie ci drinka sprawi, że poczujesz się choć odrobinę lepiej?
Uśmiechnęłam się, myśląc nad słowami Caitlyn. Oh, jasna cholera. To nie tak, że zamierzam poślubić tego kolesia.
- Jasne. - odpowiedziałam, prostując się i oferując mu swoją dłonią, aby zajął miejsce obok mnie - Jestem Lorena.
- Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny. - wyszczerzył się, a ja zachichotałam - Ashton.





*******
Pamiętajcie, kolejny rozdział będzie w teraźniejszości, czyli Lorena pracuje w szkole itp.
iiii komentujcie, proszę. Chciałabym widzieć, że jednak czytacie
I wiem, miał być jutro, ale nie mogłam się doczekać aż przeczytacie prolog i cały sequel, więc..... :D

11 komentarzy:

  1. KURWA NADROBIŁAM NARESZCIE EPILOG I TERAZ JESZCZE PROLOG DODAŁAŚ *.* Ale się porobiło..... O MAMUNIU....
    Louis TOMLINSON piszący piosenki? Dla dziewczyny? O dziewczynie? KURWA PIOSENKI? Ożeż pierdziele.. Mega zazdro... Nie powiem chciałabym zobaczyć te teksty, ale matko. Tego się nie spodziewałam. Nie myślałam, że to Louis będzie tym, który będzie wszystko rozpamiętywał. A Lorena? KURWA TEN NARZECZONY! Jestem w szoku. Nie powiem aktora, który go gra tutaj, uwielbiam a wszystko przez serial, ale kurde... nie spodziewałam się, że to się tak potoczy... Co prawda tutaj rozpaczający Tommo jest po dwóch miesiącach, więc nie wiadomo jak jest u niego w momencie.. no wtedy jak zobaczyli się w szkole! ;p Jejku autorka naprawdę ostro namieszała.. Kurwa oby tylko lubiła szczęśliwe zakończenia... Bo jak nie... aż boje się myśleć, co wtedy zrobię! Jakoś się tam kurwa teleportuje! Taaa do opowiadania! A co! xD
    Naprawdę wielki szok i nawet nie jestem w stanie myśleć zdrowo nad komentarzem.... Mam nadzieje, że skoro tak szybko dodałaś prolog to za niedługo zawitasz z pierwszym rozdziałem <3
    KOCHAM <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę dziwnie wrócić prolog dwa lata wstecz, kiedy epilog był już w teraźniejszości, ale przynajmniej wiadomo jak poznała się z Ashtonem.
    Ja się naprawdę nie mogę doczekać tego opowiadania. Jestem taka ciekawa jak oni się zejdą (bo się zejdą, no nie?).
    Btw. Dzięki, że dodałaś to dzisiaj, tak bardzo się już nudziłam, a nie mam co czytać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    @JaZiemniak_

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww no to sie dzieje! :)
    Ale chcialabym, zeby Lou i Lorena do siebie wrocili.
    I zeby Stan i Caitlyn sie nie wtracali.
    Wgl co z Zachem? :)
    I nie wiem czemu, ale po prostu Ashton od razu kojarzy mi sie z... Ashtonem, no wiesz hahahahahaha xDD
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny, dodasz nowych bohaterów ?

    OdpowiedzUsuń
  5. ALE SIE DZIEJE
    LOU WRÓĆ DO LORENY PROSZĘ
    ALE DLACZEGO STAN I CAITLIN SIĘ WTRĄCAJĄ?
    CZEKAM NA NASTĘPNY <3 @flayalive

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa super czekalam na to :d oj będzie się działo. ....dziękuję że dla nas tlumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  7. AWWW ŚWIETNY !
    Jejkuuuu Lou i Lorena muszą być razemmmm muszą xdd
    Yhhhhhh Stan i Caitlin strasznie mnie wkurzyli ;// Po kiego oni się wtrącają xddd
    Czekam z niecierpliwością na rozdział ;)
    @Takemeliam1d

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!! :D Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle emocji, bo prolog YA... Jezus!
    Louis tutaj to taki nieszczęśliwie zakochany frajer xD ;c Można nawet powiedzieć, że postać jak z dramatu xD Podbiło mnie to "W mgnieniu oka" Jezu *0* Zakochałam się już w You Again ♥ Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału! Od początku kochałam to fanfiction i teraz to już szkoda gadać kjsdhjhs ♥

    @Larry_xx69

    OdpowiedzUsuń
  10. O MATKO MATKO MATKO !
    JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ROZDZIAŁU OMG
    PRZEPRASZAM ,ŻE NIE KOMENTOWAŁAM WCZEŚNIEJ
    ALE JESTEM NA WAKACJACH I MAM SŁABY DOSTĘP DO NETA , OBIECUJE ZE SIE POPRAWIE HAHAHA :D
    DO KOLEJNEGO RAZU
    @hazzmylover

    OdpowiedzUsuń
  11. Tęsknie za Zachem xD
    Oby Lou i Lorena do siebie wrócili :)

    OdpowiedzUsuń