czwartek, 31 lipca 2014

YA: Rozdział 1

- Dobra, to wszystko. Czy ktoś ma jakieś pytania? - klasnęłam w dłonie, w momencie, gdy zadzwonił dzwonek na przerwę. 
Odetchnęłam z uśmiechem podobnie jak kilku z moich uczniów i wzięłam swoją teczkę, czekając aż każdy opuści moją klasę. Yep, moją klasę. Nigdy nie przypuszczałam, że to powiem.
Wyszczerzyłam się do siebie jak usłyszałam, gdy mówią "do widzenia" albo "Pa, pani Cloe". Czternastolatki i piętnastolatki mnie zadziwiały; nie byli tacy jak ja i moi koledzy z klasy, kiedy byliśmy w dziesiątej klasie. Domyślam się, że to właśnie dlatego każdy miał pozytywne komentarze na temat tej szkoły, gdy o niej mówiłam.
- Pa, dzieci! - powiedziałam jak wyszłam i westchnęłam, spełniona. Miałam tylko jedną lekcję, gdzie nie mówiłam nawet o angielskim, choć bardzo lubiłam swoją pracę. Wszystko było perfekcyjne albo bliskie perfekcji. Jedyną rzeczą, której nie lubiłam była moja klasa. Była tak bierna; ściany były blade i bez wyrazu, puste, co wyglądało jakby nikt wcześniej jej nie używał. Zapisałam sobie w pamięci, by w przyszłości to zmienić.
I o tak, fakt był taki, iż pracowałam z Louisem Tomlinsonem. Nie, żebym to lubiła.
Mój uśmiech zniknął i westchnęłam, ale nie tak szczęśliwie jak poprzednim razem. Zwolniłam trochę, by dostać się do pokoju nauczycielskiego, czując się nieco znudzona, kiedy pomyślałam o zobaczeniu go. Może poszedł do domu, pomyślałam.. Sztuka nie jest obowiązkowa, może nawet nie miał dzisiaj zajęć.
Przełykając ślinę, dostałam się do wielkiego pokoju tak pewnie jak tylko potrafiłam... co w ogóle nie było pewne siebie. Weszłam do środka, a pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam był długi stół, gdzie siedzieli nauczyciele. I pożałowałam tego; on tam był.
Szybko odwróciłam wzrok, idąc w przeciwnym kierunku, niemalże wpadając na wieszak. Było zbyt wielu ludzi i rzeczy, by ktoś był w stanie zauważyć moją niezdarność, ale mogłam usłyszeć chichot poprzez ten hałas. Od razu wiedziałam, do kogo należał; znałam go zbyt dobrze.
Próbowałam zignorować jego wpatrywanie się we mnie, gdy zaczęłam kierować się do stolika, prawie potrącając kolejną rzecz. Cóż, tym razem człowieka.
- Oh, um... hej, Maria. - powiedziałam niezręcznie jak blondynka przeszła obok, mówiąc ciche "hej" Okay.
- Oh, cześć, Lorena? - odwróciła się, w momencie, gdy zamierzałam znowu iść, po czym zrobiła kilka kroków ku mnie - Um, chciałyśmy z Destiney iść na jakąś przekąskę, Chcesz dołączyć? 
Yay!
- Jasne. - powiedziałam z grzecznym uśmiechem, a ona odwzajemniła mój gest.
- Dobra, muszę tylko zrobić kilka rzeczy, a ty możesz znaleźć Des, ok?
- Jasne. - powtórzyłam i podeszłam do stołu, by pochylić się nad nim jak Maria wyszła z pokoju. Położyłam swoją teczkę na blacie za mną i przez chwilę wykręcałam swoje palce, nie podnosząc wzroku.
- Lorena? - moje palce zastygły w bezruchu, kiedy usłyszałam ten głos i z bólem, powoli spojrzałam na swoje prawo. Pierwsze, co zobaczyłam, to świecące, czarne buty, garnitur, a później jego twarz. I nie przypuszczam, że kiedykolwiek się przyzwyczaję do tego jak bardzo się zmienił fizycznie odkąd widziałam go ostatnim razem, dwa lata temu.
Nadal był tym samym Louisem; rozpoznałabym go wszędzie. Ale małe zmiany były tymi, które odkryłam były oszałamiające. Jego zazwyczaj chaotycznie ułożone włosy, przynajmniej te, które znałam, były schludnie, wystylizowane na jedną stronę w tak zwanego quiffa, bez ani jednego zbędnego włoska sterczącego z boku. Był dobrze ogolony i sądziłam, iż Louis, którego znałam, śmiałby się z doboru jego ubrania. Nie wspominając już o jego rysach twarzy, sposobie, w jakim jego szczęka i obojczyki się uwydatniły, co zauważyłam kiedy do mnie podszedł. Innymi słowy, wydoroślał. 
- Cześć. - powiedziałam bez ogródek, a on zacisnął swoje usta w wąską linię, posyłając mi uśmiech. Skanował mnie, zanim odwrócił i pochylił się nad stołem, obok mnie. 
- Fajne ciuchy. - spojrzałam w dół, na siebie i zachichotałam; yep, nie ma nic lepszego od bluzy i adidasów.
- Twoje też. - nie mogłam w to uwierzyć; rozmawialiśmy sobie po niewidzeniu się przez dwa lata. W zasadzie, to więcej niż dwa lata. Kiedy wyobrażałam sobie, jak to będzie wyglądać, definitywnie nie myślałam o sarkazmie i dokuczaniu. Nie po tym jak się rozstaliśmy.
- Więc jak tam się miewałaś? - zapytał po minucie ciszy, pochylając się tak, by mógł usiąść na stole. To jedna rzecz, która się nie zmieniła. Nigdy nie przestrzegał zasad.
- Dobrze, dobrze. - odpowiedziałam wprost, przygryzając dolną wargę jak wpatrywałam się w przestrzeń. - Jestem zaręczona.
Zmarszczyłam brwi na swoje własne słowa; jak mogłam to ot tak powiedzieć? Poczułam się tak jakbym powiedziała, że na zewnątrz zaczęło padać.
Louis się nie odezwał przez następne kilka sekund, więc odwróciłam się, by móc na niego spojrzeć. Usta miał zamknięte jak moje oczy na nim spoczęły; zgadywałam, że gapił się w jedną stronę mojej głowy.
- Naprawdę? Ja.. - odchrząknął, próbując dojść do siebie. Nie wątpiłam, że był zszokowany, choć próbował to ukryć; jego brwi były uniesione ku górze, gdy patrzył prosto przed siebie, zanim w końcu przeniósł swoje spojrzenie na mnie, a jego usta nadal były lekko uchylone. - Ja, um, nie zauważyłem. - wskazał na moją lewą dłoń, gdzie nie było pierścionka, a ja poczułam dosłownie jakby ktoś mnie uderzył.
- Yeah.. - przerwałam, próbując wymyślić jakieś dobre wyjaśnienie. To znaczy, powinnam powiedzieć mu prawdę? Że nie mam pierścionka, ponieważ mojego narzeczonego na to nie stać? - Oświadczył mi się w zeszłym miesiącu... I chce dać mi pierścionek swojej babci, więc musimy na niego poczekać.
Dobra, przynajmniej pierwsza część była prawdą.
Louis skinął.
- Aha - to wszystko, co powiedział, a coś mi podpowiadało, że nie do końca mi w to uwierzył - To, um... Dobrze. Gratuluję.
Zachichotałam jak patrzyłam, gdy walczył ze swoimi słowami, po czym odetchnął ze śmiechem, zanim odwrócił ode mnie swój wzrok, a mój uśmiech zniknął, kiedy zauważyłam, że jego zrobił tak samo. Gdy spostrzegłam, iż jego knykcie są delikatnie białe, trzymając krawędź stołu, poczułam, że natychmiast musimy zmienić temat.
- A co słychać u ciebie? - zapytałam się zwykłym głosem, próbując sprawić, by sytuacja była mnie niewygodna i napięta. Może powinnam była poczekać z powiedzeniem mu. Albo przynajmniej nie w ten sposób.
Louis westchnął i wzruszył ramionami.
- Nie tak dobrze jak u ciebie, z tego, co widzę. - odparł z błyskiem śmiechu, a ja musiałam się zastanowić, czy żartował, czy był poważny. - Ja, um... Przeprowadziłem się do Londynu, około roku temu. - oblizał swoją wargę jak zaczął wpatrywać się w sufit, zastanawiając się, co powiedzieć - Pracowałem wcześniej w sklepie Nike, a potem znalazłem tę pracę.. i w czerwcu uratowałem szczeniaczka.
Zaśmiałam się na ostatni zabawny fakt, kompletnie nie powiązując go z tym pierwszym. W takim razie, była jeszcze jedna rzecz, która się w nim nie zmieniła; nadal był niezdarny w towarzystwie. Zaskoczyło mnie to jak bardzo czuł się niezręcznie jako najpopularniejszy koleś w szkole.
- To świetnie. - uśmiechnęłam się, nim ogarnęła  nas cisza. W pokoju nauczycielskim nadal byli ludzie, ale to nie było to samo - Ktoś specjalny w twoim życiu?
Przez coś dziwnego, poczułam ulgę, gdy pokręcił głową na boki..
- Ostatnim razem, gdy miałem dziewczynę, Boże, nawet nie pamiętam. Umawiałem się z Shannon, tą laską z czytania rok temu... I to wszystko.
- Mówisz, że nie miałeś dziewczyny przez rok? - nieświadomie zaczęłam mu dokuczać, nawet tego nie zauważając - Sławny Louis Tomlinson... bez dziewczyny przez rok...
Moje własne słowa  pokazały mi coś, czego nie mogłam; ostatnim razem, Louis nie miał dziewczyny przez długi czas, cóż, przede mną. I doskonale wiedziałam, jaki był wcześniej.
Stał się kobieciarzem, znowu.
- Przestań - powiedział dziecięcym głosem, a ja go zignorowałam, gdy ten fakt do mnie dotarł. Nie było szans na to, iż się myliłam; to znaczy, dlaczego nie miał dziewczyny przez ostatni rok? Czy jego związek z Shannon był na serio? Nie sądzę, nie w sposób, jaki o niej mówił.
Kiedy poczułam nagłą potrzebę, by dowiedzieć się, jak mówił o mnie po naszym zerwaniu, postanowiłam znowu zmienić temat.
- Co u Zach'a? Nadal się przyjaźnicie?
Ku mojemu zaskoczeniu - miłemu zaskoczeniu - skinął głową.
- Yeah, właściwie też tu mieszka, ale przez jego dziewczynę. Przeprowadziliśmy się razem, a potem on przeniósł się do niej.
Uniosłam brwi ku górze, nieco zaintrygowana.
- Naprawdę? Wydoroślał.
Louis pokiwał głową.
- Zaczęli się umawiać jakoś, um... Po tym jak my. Więc są razem od dwóch lat.
Tym razem to ja znowu skinęłam, a dziwne uczucie pojawiło się w mojej klatce na wspomnienie o nas. Tak się zdarzało za każdym razem, gdy ktoś o tym wspominał; moja mama, siostra, Caitlyn... obwiniałam się o to, że nigdy tego nie zamknęłam.
- Jak tam Caitlyn? Wszystko z nią dobrze?
- Tak. Została w Cardiff, ale przyjeżdża tu raz albo dwa razy w miesiącu. Gadamy na skypie albo dzwonimy do siebie.
- Nadal jest z Devonem?
- Oh, nie, zerwali wieki temu. Ale to był jej najdłuższy związek, jestem z niej dumna.
Louis zachichotał, gdy miałam nadal zaintrygowany wyraz twarzy, przez kilka sekund, a potem wyszczerzyłam się jak na niego spojrzałam. Bawił się swoimi palcami z zauważalnym uśmiechem na ustach, patrząc na swoje kolana przypominając dziecko na placu zabaw.
Nie mogłam zaprzeczyć, że za nim tęskniłam; otworzyłam się przed nim tak szybko, tak łatwo. A później wszystko się zatrzymało, po prostu się ze mnie zgrywał.
A to wszystko było moją winą.
Złączyłam swoje usta i przekręciłam głowę w prawo, pozwalając moim myślom błądzić. Też za mną tęsknił? Czy było mu przykro z tego, w jaki sposób się rozstaliśmy? Czy w ogóle myślał o mnie przez ostatnie sześc miesięcy? Przypuszczałam, iż odpowiedzi na te pytania mogłyby wszystko rozwalić, nie moje życie, ale moje uczucia. Widząc go ponownie, upewniłam się, iż się nie zmienił, więc mogłam sobie tylko wyobrazić, co przelatywało przez jego głowę.
- Tak przy okazji, kiedy ślub? - zapytał się mnie Louis jak klasnął w dłonie po ciszy, która nas otoczyła.
- Um, tak naprawdę to jeszcze o tym nie myśleliśmy. - wzruszyłam ramionami z małym uśmiechem. Myśl o ślubie, szczerze mnie przerażała. Poprawka, przysięga mnie przerażała. To nie tak, że nie myślałam o tym, iż mogłabym kochać jednego mężczyznę przez resztę życia, ale... odwrotnie.
Zauważyłam jak Louis skina głową. Spojrzałam na niego, w momencie, gdy chciał coś powiedzieć.
- Jak będzie brzmiało twoje nazwisko, kiedy wyjdziesz za mąż?
Zmarszczyłam nos; powiedzmy, że jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.
- Lorena Flanagan.
- Flanagan? - Louis się zaśmiał, co mnie trochę zaskoczyło - Żartujesz sobie? Skąd on jest, z Alaski?
Proszę bardzo, oto był guzik, którego nie powinniśmy byli naciskać. Niemniej jednak, on nadal chichotał jak ja zaczęłam się w niego wpatrywać z obojętnym wyrazem twarzy. Poczułam jak moja szczęka stwardniała, gdy pochyliłam się nad stołem i chwyciłam swoją teczkę, kręcąc głową. Miałam wrażenie, dokładnie takie samo, kiedy pierwszy raz na niego spojrzałam na pierwszym roku studiów.
- Co? - zapytał się, a śmiech brzmiał w jego głosie - Nie jesteś zła, prawda? Co jest złego w byciu z Alaski?
Nadal kręciłam głową, by wyrazić swoje niedowierzanie, byle tylko nie odpowiedzieć na jego pytanie.
- Nic, ale wiesz co? - przycisnęłam swoje książki do klatki piersiowej, posyłając mu chłodne spojrzenie - Ani trochę się nie zmieniłeś.
Jego uśmiech zniknął, gdy kilkakrotnie zamrugał. Moje słowa go zaskoczyły.
- Wow, naprawdę jesteś zła.
- Z takich rzeczy się nie żartuje. - mruknęłam, wiedząc, iż mnie słyszy i wyszłam z pokoju nauczycielskiego. Byłam zbyt wkurzona, a widok Marii i Destiney na schodach wcale nie poprawił mi humoru.
- Hej, idziesz z nami?
- Jasne. - powiedziałam, nie będąc świadoma, iż zawsze przy Marii wypowiadam to słowo. Dziewczyny skinęły, a gdy się odwróciły, westchnęłam do siebie - Musze sie napić.



*****
Louis w You Again wygląda tak: klik  {nie mogłam sobie przypomnieć, z której sesji, czy coś jest to zdjęcie, by dać jakieś inne, ale myślę, że doskonale wiedzie o co chodzi} - autorka podała to zdjęcie na swoim asku.
Więc... Co sądzicie o tym rozdziale? Lorena przesadziła, czy może Louis? Boże, ja już mam przetłumaczone następne trzy rozdziały :D
Miłego weekendu xx

9 komentarzy:

  1. jezu czemu oni nie mogą być razem ugh
    louis jaki seksiak ajsd
    wydaje mi sie że lou troche przesadził ale to nic poważnego
    czekam na następny :) @flayalive x

    OdpowiedzUsuń
  2. Lel Lorena na 100% przesadziła no bo... Jeju na żartach się nie zna? Nie powinna tak reagować.
    Zazdrosny Lou>>>>>>>>
    Mówisz, że masz przetłumaczone 3 kolejne rozdziały... To dawaj je szybko XD
    Czekam na kolejny
    @JaZiemniak_

    OdpowiedzUsuń
  3. Wohoho.
    Sama nie wiem co mam myslec! ;o
    Chyba oboje w jakis sposob przegieli.
    Ale za to z Caitlyn i z Zachem wszystko okej :)
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Lou zdecydowanie Lou przesadził śmiejąc się z tego nazwiska...
    Ale zaczynaaa się dziać XD Oooo to kochana jak już masz 3 następne przetłumaczone to czekam z niecierpliwością na next ! xdd @TakeMeLIAM1d

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże... Świetny rozdział! A jak masz przetłumaczone 3 następne rodziały to dawaj je szybciutko! <3 Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poważnie kochana? Trzy do przodu?! ;o BOŻE JAK ZAJEBIŚCIE <333 Tak się jaram!! Co do Louisa to nawet zdjęcie mi nie było potrzebne, bo od razu wiedziałam o jaki wygląd chodzi, ale to chyba przez moją niemałą obsesję xD haha SZCZEGÓŁY!
    Ich rozmowa... Aż sama byłam skrępowana.. Ale widać po niej, że nie zbyt się zmienili i to mnie cholernie cieszy :D Mi się podobało, że Tommo zaśmiał się z nazwiska. Wiem, że to trochę chamskie i w ogóle, ale dzięki temu pokazał, że dalej jest taki sam <3 A za to właśnie lubię go w tym opowiadaniu :D Ale chyba bardziej zaskoczyła mnie reakcja Loreny. Boże co ona tak na niego naskoczyła?! Chyba za bardzo analizowała całą tę rozmowę... Powinna nieco odpuścić.
    Mimo wszystko rozdział jest zajebisty i czekam na kolejny!!!! <3
    Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział super. ale dlaczego niczego dzisiaj nie dodałas skoro masz 3 rozdziały przetłumaczone? :(

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham YA ! *o* ♥ Tacy dorośli, a dopiero co byli nastolatkami :') Kocham kocham kocham <3 Wyobrażam sobie co musiał czuć Louis kiedy dowiedział się o zaręczynach Lori z Ashtonem ;cc Biedak mój kochany ♥ Nie mogę się doczekać drugiego rozdziału *o*
    @Larry_xx69

    OdpowiedzUsuń