wtorek, 5 sierpnia 2014

YA: Rozdział 3

- O Boże - jęknęłam cicho jak spojrzałam przed siebie; lało. Przez moment, kiedy wyszłam spod dachu, sprawił, iż byłam całkowicie przemoknięta. Już nie wspominając o książkach i teczkach. Zajebiście kurwa. - Wiesz, myślę, że mo-
- Wcale nie. - Louis powiedział prosto, wchodząc mi w słowo i zaskakując jak zachichotał. Żadne z nas nie miało parasolki, jego samochód był po drugiej stronie budynku, a on się śmiał? Serio? - Chodź tu. - odparł, odpinając swoją kurtkę. Otworzyłam szeroko oczy, wiedząc doskonale, co zamierza zrobić.
- Oh, nie, wolałabym-
- Niezbyt dobry moment na trzymanie swojej dumy, Lorena - znowu mi przerwał, a tym razem zmarszczyłam na niego brwi.
- O czym ty do cholery mówisz?
Louis westchnął i pociągnął lewą stronę swojej kurtki.
- Po prostu to przełknij i chodź tu.
Zamrugałam kilka razy, i byłam nieco zaskoczona tym, że stałam przed nim dwie sekundy później, gdyż nogi same mnie poniosły w jego stronę. Staliśmy tak przez chwilę w ciszy, zanim usłyszałam ponownie jego westchnięcie - jakby niechętne - i objął mnie ramieniem, z jedną częścią swojej kurtki nad moją głową.
- Chodź - wykonałam jego instrukcje, chcąc dostać się do samochodu i domu bardziej niż mogłabym to pokazać. Przycisnęłam książki do swojej klatki piersiowej, widząc na nich krople deszczu, ale nie na mnie. Zgadywałam, że Louis dobrze robił, to co teraz robił.
Przez cały czas patrzyłam w dół, woląc nie zamoczyć włosów, znajdujących się na mojej twarzy. Zostałam tak wpatrując się w swoje stopy, zauważając, że jego buty nadal były o sześć rozmiarów większe od moich. I nadal nosił czerwone Conversy. Nadal chował sznurowadła, nie chcąc ich wiązać. Nadal nie zakładał skarpetek. Nadal nosił rurki, z wyjątkiem pierwszego dnia pracy. Rozsądne ciuchy, w ogóle się nie zmienił. Dowiedziałam się, że nadal był tym samym chłopakiem, którego znałam na studniach; przynajmniej tak myślałam. I to było jakby trochę smutne.
- Wszystko dobrze? - nonszalancko spojrzałam na niego, wyłapując jego przelotne spojrzenie, zanim przeniósł swój wzrok przed siebie. Nawet jego włosy były tak bardzo chaotyczne jak kiedyś; zastanawiałam się, czy nadal próbował zaimponować tak jak w pierwszy dzień. Nadal był tym samym chłopakiem. - Lorena? - kiedy odwrócił swoją głowę w lewą stronę, by na mnie spojrzeć, zamrugałam kilka razy, zapominając, o co mnie wcześniej pytał.
- Um... - wymamrotałam, trochę się gubiąc w jego rozszerzonych tęczówkach. Zapomniałam jak fajny był ich niebieski odcień. - Yeah, yeah.
- Okay - mruknął, trochę niepewnie jak się zatrzymaliśmy. W końcu odkleiłam od niego swoje oczy i uniosłam brwi ku górze, kiedy zauważyłam dobrze wyglądającego, czerwonego Forda, któremu odblokował drzwi. Nadal ten sam gust odnośnie samochodów... ale przypuszczałam, iż to się nigdy u facetów nie zmieniało. - Wsiadasz, czy nie? - zanim skończył zdanie, weszłam do środka i usiadłam na siedzeniu. Rozejrzałam się jak Louis zatrzasnął drzwi i obszedł pojazd, by zająć miejsce kierowcy. 
Dwa odświeżacze powietrza wisiały na przednim lusterku, kilka płyt i dwa czasopisma pod tablicą rozdzielczą, mapa i iPad na niej. Bardzo zorganizowany samochód, rzeczywiście.
- Wiem, że to nie jest wiele. - powiedział Louis, wzdychając jak usiadł - Prawdopodobnie mniej niż twój przyszły mąż jeździ.
Wywróciłam oczami; znowu zaczyna.
- Serio, czym on jeździ?
Przełknęłam ślinę, decydując się na nie wszczynanie kłótni.
- Tym samym samochodem, co ja.
- Aw - Louis zrobił dziwny hałas - Jak uroczo. Chyba długo ci zajęło zanim się przyzwyczaiłaś do sportowego auta.
- Co? - zmarszczyłam brwi jak na niego spojrzałam - O czym ty mówisz?
- No wiesz, wyobrażam go sobie jako kogoś, kto jeździ sportowym samochodem.
Zachichotałam.
- Teraz, to to jest urocze. - mruknęłam do siebie, nim odchrząknęłam - Nie, mamy Mini Coopera.
Kiedy te słowa opuściły moje usta, Louis niemalże zatrzymał samochód.
- Serio? - spojrzał na mnie w przednim lusterku, z otwartymi szeroko oczami. - Żartujesz sobie, prawda?
- Co, co jest złego w Mini Cooperze?
- Jaki koleś kupuje sobie i swojej przyszłej żonie Mini Coopera?
Z delikatnym wywróceniem oczami, spojrzałam przed siebie i westchnęłam.
- Jest mój.
- Co?
- Mini. To mój samochód, który kupiłam za swoje własne pieniądze.
Cisza. Jeśli tylko mógłby sobie wyobrazić jak wyglądałam dwie minuty wcześniej. Nie teraz, kiedy dowiedział się o kolejnych częściach mojego życia.
- Oh - to wszystko, co powiedział, a zrobił to dopiero po minucie. Był lekko zszokowany, przez co wcale nie byłam zaskoczona; każdy wchodził w łagodny stan zdumienia, gdy się dowiadywał, iż auto było właściwe moje. - I-i nadal mieszkasz w swoim mieszkaniu? Że w twoim mieszkaniu? - tylko na to czekałam.
Zacisnęłam swoje usta na sekundę.
- Yep.
Oboje siedzieliśmy w ciszy. Kłamałabym, gdybym na niego nie zerknęła w tym samym momencie, co on na mnie. Nie byłam zbyt zaskoczona wyglądem jego twarzy; wyglądał niemalże na szczęśliwego. Właśnie się dowiedział, że jego eks dziewczyna weźmie ślub z kimś, kto nie może pozwolić sobie na samochód albo mieszkanie. Dlaczego miałby nie być szczęśliwy z tego powodu?
- Sorry, że pytam... - przerwał na moment, a ja wiedziałam, co za chwilę się stanie - Co on robi w życiu?
- Jest tatuażystą. - powiedziałam nieznacząco i spojrzałam na Louisa jak on skinął kilka razy.
- Oczywiście, że nim jest. - mruknął, przypuszczając, iż tego nie usłyszę, ale zawalił. Tak bardzo jak chciałam rozpocząć kłótnię, wiedziałam, że nie mogłam; miał silniejsze argumenty niż ja, nawet jeśli wiedział tylko kilka faktów na temat mojego narzeczonego.
- Co twoi rodzice o nim myślą?
Nie mogłam nic poradzić na to, że usłyszałam głos Caitlyn w mojej głowie. Tylko ona mogła być wściekła i zszokowana. Powiedzmy, że nie bardzo trawiła Ashtona.
- Moja mama go lubi. - odpowiedziałam krótko, zdając sobie sprawę z tego, jakie pytanie będzie następne.
- A tata? 
- Nie poznał go. - odparłam nim skończył pytanie.
- Co-czemu? - jąkał się, a jego oczy na kilka sekund opuściły drogę, więc mógł na mnie spojrzeć, podczas, gdy ja patrzyłam przed siebie.
- Mama powiedziała mu... o nim. - zmarszczyłam brwi - Nie był zbyt..  No wiesz, nie cieszył się z perspektywy poznania go.
- Więc nigdy tego nie zrobił?
Zamknęłam oczy na chwilę i pokręciłam głową.
- Nie.. ale oboje przyjadą do Londynu za dwa tygodnie, więc.. w końcu  się poznają.
Louis skinął ponownie jak wypuściłam powietrze, zadowolona z mojej odpowiedzi. To nie tak, że powiedziałam mu coś, czego nie powiedziałam komuś innemu.
- Okay - po raz pierwszy, Louis mnie zaskoczył - Moja mama nie polubiła Shannon. Sądzę, że twój tata zrozumie, dlaczego go kochasz.
Cóż. Tego wcześniej nie słyszałam.
Serio; Caitlyn, Vivienne, czy ktokolwiek inny nie myślał, że Ashton był dla mnie wystarczająco dobry. Po pierwsze, starałam się to ignorować, ale kiedy wszyscy, którzy go znali tak mówili, i o nas.. zaczęłam być zajadła i broniłam się. Nie mogłam zrozumieć ani jednego złego słowa o człowieku, za którego miałam wyjść za mąż.
Ale to, co powiedział Louis? To było... miłe. Był pierwszą osobą, od bardzo dawna, która powiedziała coś miłego o Ashtonie, nawet go nie znając. Ale prawdopodobnie dlatego to zrobił; bo go nie znał.
- Dzięki - mruknęłam, nadal trochę oszołomiona. - Rozumiem cię. - powiedziałam cicho, zanim zdołałam się powstrzymać. Niewielkie zmarszczenie, które pojawiło się na twarzy Louisa sprawiło, iż zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam siedzieć cicho.
- Co masz na myśli? - zachichotał.
- Nie wiem. - odpowiedziałam bez ogródek. - Po prostu.. myślałam, że się nie zmieniłeś od studiów.
- Nie zmieniłem się. - wszedł mi praktycznie w słowo, ponownie zaskakując - Ja.. Dojrzałem, uwierz w to lub nie. Wszystko..
Spojrzałam na Louisa, a dziwne uczucie uderzyło we mnie jak cegła. Więc to to, pomyślałam, niemalże się rumieniąc, kiedy uwiadomiłam sobie coś tak oczywistego, czego wcześniej nie widziałam.
- To.. - Cholernie zajebiście, dlaczego nie mogłeś tego zrobić, gdy byliśmy razem?! - Super. Ciesze się.
Louis się zaśmiał, wypuszczając powietrze i zerknął na mnie w lusterku. Złapałam jego wzrok i przez kilka sekund utrzymywaliśmy kontakt, co trwało zbyt długo jak dla mnie, czując się trochę zakręcona, kiedy odwróciłam spojrzenie. Przez kilka minut, myślałam nad przeszłością; jeśli mam być dokładna, to byłam myślami dwa lata temu.
- Mógłbyś, um... - delikatnie pokręciłam głową, próbując się ogarnąć - Włączyć może radio?
- Jasne. - mruknął i gdy włączył muzykę, usłyszałam głos Justina Timberlake'a. Najpierw byłam podekscytowana, że słyszę jego wokal, ale potem się skrzywiłam; Mirrors. Dlaczego, do jasnej cholery, oni nadal grali piosenkę z 2013 roku?
- Mógłbyś zmienić stację? - zapytałam, nieco zirytowana utworem. Prawda była taka, iż ją uwielbiałam; przede wszystkim dlatego, że Louis mi to śpiewał za każdym razem, gdy byliśmy razem. Poza tym, to powód, dla którego chciałam, by zmienił stację.
- Czemu? - zapytał, chyba myśląc o tym samym, co ja - Lubię to.
Kiedy dał głośniej, doskonale wiedziałam, co robi. To samo robiła ze mną ta piosenka; chciał przywołać wspomnienia. A najgorsze było to, że działało to bardziej niż bym tego chciała
Przełknęłam ślinę jak ogarnęła nas cisza i byłam wdzięczna jak zauważyłam, iż refren się już skończyć, co oznaczało parę sekund ciszy... Co w moim mniemaniu trwało zaledwie ułamek sekund.

Czyż nie jesteś czymś oryginalnym
Ponieważ nie wydaje się być to tylko namiastką

Wstrzymałam powietrze jak usłyszałam, że Louis śpiewa wraz z utworem. Byłam bardziej świadoma tego, iż próbuje to robić i miałam nadzieję, że Bóg był po jego stronie i chciał, by żył.
Gdyż zamierzałam go zabić.
- Widzę prawdę gdzieś w twoich oczach... - niemalże podskoczyłam, gdy usłyszałam jego głos i wcisnęłam się w siedzenie, by go nie zamordować. Posłałam mu mordercze spojrzenie w przednim lusterku, jednak to sprawiło, iż wszystko zaczynało być jeszcze gorsze. Przysięgam, że świat się zatrzymał na kilka chwil, gdy nasze oczy się spotkały. - Ty mnie odzwierciedlasz i właśnie to w tobie uwielbiam, ja... - przerwał na sekundę, a jego wzrok zaczynał być coraz bardziej poważny niż wcześniej - patrzyłbym na nas przez cały czas.
Wzięłam kolejny, głęboki  wdech jak odwróciłam swoje spojrzenie, próbując nie zwariować.
Co to było do jasnej cholery? Mój były chłopak śpiewał mi część naszej piosenki, dwa lata po tym jak zerwaliśmy, podczas jazdy do domu, gdzie mieszkał mój narzeczony. To wszystko działo zaledwie w kilka sekund, więc ludzie nie pomyśleliby, iż w ogóle to mogłoby się zdarzyć. Ale gdy o tym pomyśleć... rozpętało się piekło.
- Bo nie chcę cię stracić... - moje oczy powoli przeniosły się na ramię Louisa, które nagle wystrzeliło w powietrze i zauważyłam, że poprawia małe lusterko. Kiedy opuścił dłoń, miałam mały zawał serca, którego nie czułam przez dwa lata, kiedy nasze oczy się ponownie spotkały. Tym razem, wbrew mojej woli... Cholera. - Puste miejsce w moim sercu, jest teraz miejscem, którym się opiekujesz...
Chociaż gdybym chciała, nie potrafiłam odwrócić wzroku. Czy on w ogóle wie, o czym śpiewa? Czy wie, o czym jest ta piosenka? Czy jest świadomy sposoby, w jaki na mnie patrzy, podczas śpiewania?
- Łatwy był powrót do ciebie, kiedy zdałem sobie sprawę-
Nie. Nie, nie mów tego. Proszę, nie.
- Że byłaś tu przez cały czas.
Niemalże podskoczyłam na swoim siedzeniu, na wstrząsający śpiew Louis jak moja dłoń powędrowała do przycisku na radio, przekręcając największy z nich z frustracją. Radio zaczęło wydawać dziwne, głośne dźwięki, które definitywnie nie zauważyłam, ale przynajmniej nie słyszałam Justina Timberlake'a. A co najważniejsze, tej piosenki.
- Co ty wyrabiasz? - zapytał Louis, brzmiąc na zirytowanego, ale usłyszałam jak kilka sekund później się śmieje. Widać było, że cieszył się moim niepokojem.
- Po prostu.. zmień... dlaczego nie zmieniłeś stacji, gdy cię o to prosiłam? - na moje srogie słowa, przestał chichotać i westchnął, a jego ręka zastąpiła moją w poszukiwaniu dobrej stacji.
- Powinienem był wiedzieć. - zdecydowałam się zignorować jego wypowiedź, doskonale wiedząc, o czym mówił. Miał rację; powinien wiedzieć, definitywnie powinien. Powinien wiedzieć, że mi odwali, gdy usłyszę tę piosenkę. - Proszę. - powiedział wzdychając jak odnalazł piosenkę, która właśnie się zaczynała. Po kilku sekundach uświadomiłam sobie, iż była to Wrecking Ball, podobnie z 2013 roku. To chyba jakiś żart.
Moja dłoń powędrowała do moich włosów i spojrzałam za okno po swojej stronie. Po raz pierwszy włączenie radia nie było dobrym pomysłem.

Schwytaliśmy i na próżno zakuliśmy nasze serca w kajdany
Skoczyliśmy, nigdy nie pytając dlaczego
Całowaliśmy się, byłam zauroczona twoim zaklęciem
Miłością, której nikt nie mógł zaprzeczyć

Moment... Jeśli Mirrors była piosenką Louis, czy to oznaczało, że Wrecking Ball była moją?

Nigdy nie mów, że po prostu odeszłam
Zawsze będę cię pragnąć

I oto miałam swoją odpowiedź. I to było totalnie tak.
Poruszyłam się na siedzeniu i wyprostowałam się, a moja dłoń powędrowała do guzika w radio, by dać głośniej, podobnie jak Louis zrobił z Mirrors. Bardzo chciał, bym usłyszała ten słowa, więc... dlaczego by nie zrobić tego samego?

Nigdy wcześniej nie uderzyłam tak mocno w miłość
Chciałam jedynie zburzyć mur wokół ciebie
Wszystko, co kiedykolwiek zrobiłeś - niszczy mnie

Spojrzałam na niego, odwracając szybko głowę, więc moje włosy zafalowały, a on był w stanie to zauważyć, iż mu się przyglądam. Nie byłam zaskoczona, kiedy to zadziałało; Louis zerknął na mnie w lusterku, przełykając ślinę, ale postanowiłam, iż nie przestanę się na niego gapić. Chciałam także śpiewać i to bardzo, tak, by mógł usłyszeć słowa. Chciałam, by wiedział, co przez cały ten czułam.

Wniosłam cię wysoko na przestworza
A ty stamtąd teraz nie wracasz

Tak mocno jak tylko chciałam być tą złą, chciałam wyjść. Skrzywiłam się jakbym miała się rozpłakać na te kilka wersów; mówiły mi jak bardzo było to osobiste i mocne, nie mogłam tego ukrywać.
Ze łzami w oczach, odwróciłam wzrok od Louisa, przerażona tym, iż mógłby zobaczyć moją słabość.
Teraz, jesteśmy tylko popiołem na ziemi.
Nie potrafiłam powstrzymać potrząsania głową i nawet zachichotałam na ostatni wers. Miałam gdzieś, co myślał, Wrecking Ball była naszą nową piosenką. Jakim cudem nie zwracałam wcześniej na tekst piosenki?
- Wtargnęłam tu jak niszcząca kula - zaczęłam cicho jak Louis na mnie zerknął. Jeszcze tylko dwa bloki i będę w domu. - Zostawiłeś mnie w płonącym upadku - niesamowite było to jak dobrze znałam słowa, a nigdy nie myślałam o ich znaczeniu. Widocznie chciałam ukryć to, iż o nim myślałam.  - Wszystko, co kiedykolwiek zrobiłeś, niszczy mnie. - Jeszcze tylko trzydzieści metrów. Dalej, no dalej. - Yeah, zniszczyłeś mnie.
Nim samochód się zatrzymał, otworzyłam drzwi i wyszłam, kierując się do budynku. Nie obchodziło mnie, iż było to 'niegrzeczne', nie mówiąc mu dziękuję, ale... jak na jedną podróż, tego było stanowczo za dużo.
- Lorena! - zastygłam jak usłyszałam swoje imię i powoli się odwróciłam. Przyszło mi do głowy, że patrzyliśmy na siebie jak idioci, tylko stojąc w deszczu i wpatrując się w siebie, ale to była ostatnia rzecz, o której myślałam - Przepraszam - powiedział Louis, zamykając drzwi od auta, więc nie było niczego,co mogłoby ochronić go przed deszczem. - Przepraszam za piosenkę, to było przekroczenie granicy.
Zacisnął usta, kontynuując, kiedy ja tylko się na niego patrzyłam.
- Z drugiej strony, masz bardzo ładny głos.
Pokręciłam głową jak on się uśmiechnął i usłyszałam tsk, kiedy odwróciłam się, by po raz kolejny uniknąć pożegnania.
- Lorena - zawołał ponownie, tym razem jego głos był zmęczony i zdesperowany, z nutką wkurzenia. - To już dwa lata, naprawdę jesteś jeszcze zła?
Zatrzymałam się i zachichotałam, rozglądając się. Nigdy tego nie zrozumie, prawda?
- Louis, ja.. Nigdy nie byłam zła. - przyznałam.
Zamrugał dwa razy, a moja wypowiedź sprawiła, iż czuł się zagubiony. W sumie to było jakby niedopowiedzenie.
- Więc co do cholery czułaś?
Wzruszyłam ramionami z sarkastycznym uśmiechem na twarzy, który przeobraził się w smutny.
- Zraniona. Poczułam się zraniona.
Właśnie w tym momencie zrobiłam coś, o czym nigdy bym nie pomyślała; zostawiłam chłopaka w deszczu.



*****
Biedny Louis :/
Tłumaczenie Wrecking Ball i Mirrors wzięłam z tekstowo.pl, z kilkoma moimi niewielkimi poprawkami. Ogólnie, to ten rozdział mi się nie podoba; jest taki... um, nudny?
Przysięgam wam, że za niedługo (bardzo niedługo) będzie się sporo działo, także trzymajcie się i korzystajcie z ostatniego miesiąca wakacji [*].


10 komentarzy:

  1. Zdołował mnie ten rozdział idk czemu, chciało mi się przez niego płakać... A tak się cieszyłam na jakieś ich wspólne momenty.
    Mam nadzieję, że Lorena szybko przestanie się tak zachowywać, bo nooo to jest Louis!
    Czekam na kolejny
    @JaZiemniak_

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak bardzo chciałam być pierwsza ;c Rozdział nie jest nudny! A wręcz pełen akcji! Czekałam na taki moment i jeszcze dwie z moich ulubionych piosenek :') Miley tak idealnie wpasowała się w fabułę tego rozdziału You Again ♥ Nie mogę doczekać się następnego! Ciekawa jestem jaki jest Ashton i jak traktuje naszą kochaną Lori ♥

    @Larry_xx69

    OdpowiedzUsuń
  3. A i jeszcze... Cholera.... Wyobrażenie Lou stojącego w deszczu i patrzącego w ślad za Loreną, znikającą za drzwiami, po prostu złamał mi serce ;o ;c On ją kocha. Kocha! Lorena w głębi serca wie, że to Tommo zawsze będzie jej jedynym! ;c
    @Larry_xx69

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetny rozdział! <3 Dziekuję Ci, że tłumaczysz :) czekam na kolejne rozdziały! Nie mogę się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja wiem czy nudny ?....Nie byl zły ale mogłoby się trochę więcej dziać XD
    To czekam w takim razie na kolejny <3 @Takemeliam1d

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, tak bardzo kocham to ff, jeśli oni nie będą razem, to popadnę w depresje

    http://afraid-angel-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Lub przed ostatniego XD no nieważne. Uh rodział jak dla mnie nie jest nudny, bo pokazuje przynajmniej to co oboje czują, może i nie ma w nim akcji, ale za dużo takich rozdziałów, to też źle. Czekam na kolejny!:)x

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziu wzieliby zwyczajnie dali sobie po buziaku i wszystko byloby jak dawniej... <3
    Co nie???
    A nie taka zabawa jak u gimbazy ;o
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde... Jak to muzyka potrafi wtargnąć do naszego życia.. Ale to właśnie za to ją kocham. Podoba mi się ten rozdział, właśnie dzięki tym wstawkom... Co do jej narzeczonego to lekko mnie zaskoczyła... Kurde czuje, że tatuś może być źródłem kłopotów... Jej samochód, jej mieszkanie... hm... będzie ciekawie.
    Ale te jej zerkanie w jego stronę i upewnianie się, że on się nie zmienił... Coś cudownego! *.* A potem ta ich rozmowa w deszczu... Nareszcie się przed nim przyznała... Nareszcie... Fajnie, że wreszcie to zrobiła.. W głębi miałam nadzieje, ze podbiegnie i ją pocałuje, ale to było by za szybko... ;/ Boże biedny Tommo... CHŁOPAKU BIERZ SIĘ W GARŚĆ I WALCZ! Jej ojciec na bank Cię polubi! :D
    Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. niech oni będą już razem kajhdsk
    czekam na następny :) <3
    @flayalive

    OdpowiedzUsuń